Netflix nie tylko zniszczył tradycyjny biznes wypożyczalni wideo, ale całkowicie zmienił sposób, w jaki fani konsumują komedię stand-up. Prawie każdy obecny komik dąży do uzyskania godzinnego specjalnego występu w cyfrowej sieci lub przeniesienia swoich talentów do HBO lub Showtime, jeśli Netflix odrzuci. Z powodu popularności cyfrowych specjalnych programów komediowych sama stand-up, przynajmniej w swojej nagranej formie, prawie całkowicie przeszła do medium wizualnego. Era, w której stand-upy nagrywały swoje występy na żywo i miksowały je na winylu, kasecie lub CD, mogła już głównie minąć, ale niektóre z największych występów komediowych w historii są nadal dostępne tylko w formacie albumu.
nTa lista zawiera 10 najważniejszych albumów komedii stand-up, które warto posiadać na winylu. Jest skierowana głównie do komików z lat 70. i 80., ponieważ to w tym okresie komicy wydawali albumy zamiast specjalnych programów wideo, a także w okresie świetności winylu. Lista obejmuje także kilka nowszych wystąpień oraz różnorodnych komików, którzy obejmują szeroki zakres sztuki stand-up.
Słuchanie stand-upu na winylu ma intymną jakość. Jest podobne do słuchania muzyki na winylu, ponieważ słuchacz jest zmuszony do konsumowania całego utworu w kolejności chronologicznej, bez możliwości rozpraszania się przez kliknięcie czegoś innego. Jednak różni się od muzyki tym, że jedynym dźwiękiem jest głos komika, wzmocniony przez wybuchy śmiechu i okrzyki tłumu. To intymne doświadczenie, a przyjemność słuchania nagrań stand-upowych jest warta przeżycia dla tych, którzy przyzwyczaili się w ostatnich latach do oglądania specjalnych występów wideo.
Każdy z następujących albumów przenosi słuchacza w konkretne miejsce i czas. Nie udaje im się uchwycić energii, która z pewnością tętniła w salach, w których były nagrywane na żywo, ale oddają jak najbliższą dedykację temu, jak musiało to wyglądać, gdy to się działo. Oferują również wyrafinowane perspektywy komików, różne widoki na amerykańskie społeczeństwo i kulturę. Choć stand-up ma korzenie w innych krajach i rozprzestrzenił się na cały świat, w Stanach Zjednoczonych pozostaje czystym sposobem, w jaki Amerykanie zmagają się z sobą i swoim otoczeniem. Oto 10 występów, które zrobiły to najlepiej, albo w inny sposób dokonały tego czystego, nieświadomego aktu śmiechu.
Class Clown zawiera najbardziej legendarny skecz George'a Carlina, "Siedem brudnych słów, których nigdy nie możesz powiedzieć w telewizji." Choć lista tych słów może wydawać się łagodna w porównaniu do tego, co amerykańska publiczność przyzwyczaiła się słyszeć od osób publicznych, wówczas była szokująca. Ten skecz jest klasycznym przykładem sposobu, w jaki Carlin był w stanie ujawniać hipokryzję ludzkości, szczególnie w amerykańskim kontekście. Carlin pokazał krajowi, w jaki sposób nadawaliśmy słowom moc, choć te słowa same w sobie nie miały tej mocy.
Podczas gdy "Siedem brudnych słów" to zamykający skecz na Class Clown, reszta albumu zawiera lżejszy materiał, który prowadzi do ten skandalicznego zakończenia. Carlin stworzył rutynę Class Clown w erze, w której dźwięk prostego pierdnięcia, pozbawiony kontekstu, był zabawny. W całym albumie wydaje wiele dziwnych dźwięków, w tym pęknięć stawów i dźwięków maliny, które wywołują śmiech. Choć żaden z dźwięków, które Carlin wydaje, ani słów, których używa, nie jest teraz skandaliczny, jest jasne, że były takie w tamtym czasie. A sposoby, w jakie je wykorzystuje, wciąż mają odzew.
Class Clown może być znany jako moment na nagraniu, w którym Carlin przeszedł na antywojenną hippisowską przeciwkulturę, duchowe kontynuację bezkompromisowego pioniera Lenny'ego Bruce'a. Zawiera także elementy czystego głupkowatego stylu, który przyniósł mu sławę w pierwszej kolejności. To połączenie beztroskiego czaru i ciętego komentarza społecznego sprawia, że Carlin, obok swojego współczesnego, Richarda Pryora, jest jednym z największych, którzy kiedykolwiek mówili zabawne słowa do mikrofonu.
Tylko fani Carlina mogą twierdzić, że Richard Pryor nie jest największym komikiem stand-upowym wszech czasów. Każdy z albumów Pryora można uznać za niezbędny do posiadania na winylu. Album z 1975 roku …Is It Something I Said? zdarza się być jego najlepszym.
Zawartość albumu może być nieco trudna do strawienia po tylu latach, z Pryorem używającym języka i odniesień kulturowych typowych dla tego okresu, a także okazjonalnych homofobicznych obelg. Mimo to, jasno widać, jak bardzo jego rytm i obecność sceniczna wpłynęły na całe pokolenie, i wpłynęły na kolejne pokolenia komików stand-upowych. Pryor opowiada absurdalne historie i lekko żartuje z napięć rasowych w całym albumie, co jest satysfakcjonujące, gdy słychać, jak jego przypuszczalnie mieszana publiczność śmieje się z nim.
Najdziwniejszą częścią …Is Something I Said? jest utwór zatytułowany "Mudbone," który znajduje się mniej więcej w połowie albumu. Składa się z wprowadzenia tytułowej postaci, która stałaby się legendarną nawracającą częścią występu Pryora. Mudbone ma wiejski akcent i pochodzi z Peorii w Illinois, gdzie Pryor tak naprawdę się urodził. Publiczność w kasynie w New Jersey, gdzie nagrano album LP, wydaje się początkowo niepewna, co do dziwnego przejścia Pryora w postać Mudbone'a, ale ostatecznie, podobnie jak szersza publiczność Pryora, staje się zafascynowana. Mudbone, podobnie jak Pryor, jest doskonałym opowiadaczem historii, a …Is It Something I Said? reprezentuje dodanie kolejnego silnego narzędzia do warsztatu mistrza. Jeśli nie możesz znaleźć tego na winylu, weź jakikolwiek album Pryora. Na pewno zawiera on niektóre z najlepszych stand-upowych komedii, które kiedykolwiek zostały nagrane.
Dla fanów pewnego (młodszego) wieku trudno wyobrazić sobie Steve'a Martina jako kogokolwiek innego niż siwego gwiazdora filmowego, gościa z Cheaper By The Dozen czy Father of the Bride. Chociaż Martin ma ten kolor włosów od dziesięcioleci i wystąpił w wielu filmach, które były bardziej doceniane krytycznie niż te dwa, rozpoczął swoją karierę jako komik stand-upowy. I był jednym z najbardziej szanowanych komików stand-upowych w Ameryce.
To niesamowite, jak Let’s Get Small, nagrane w San Francisco w 1977 roku, wciąż się broni. Album oznacza początki absurdystycznej tradycji komediowej, z Martinem robiącym meta-komedię, kierując jedno żart do hydraulika, który może lub nie być wśród publiczności, mówiąc w bełkotliwy sposób i przeskakując po scenie w wizualnych gagach, które nie przetłumaczą się w rekordzie bez wesołego śmiechu w tle. Energia jest odczuwalna w całym Let’s Get Small, i jest jasne, że Martin potrafił zdominować każdą salę, do której wchodził.
Let’s Get Small zawiera także charakterystyczne granie na banjo Martina, głównie używane do podkreślania jego żartów. Zaczyna i kończy utwory, myli struny, a nawet upuszcza instrument, co wywołuje absurdalne efekty komediowe. Martin, w przeciwieństwie do Carlina i Pryora, nie był komikiem, którego warto było zobaczyć, jeśli szukało się ciętego komentarza społecznego. Jednak miał, i wciąż ma, sposób na przewracanie publiczności do góry nogami, eksplorując najwyższą absurdalność codziennego życia.
Podczas gdy Martin w dużej mierze unikał politycznych i społecznych komentarzy, Bill Hicks unikał wszystkiego innego. Przez dekady Hicks był punktem wyjścia w stand-upie dla rozczarowanej młodzieży. Na scenie palił papierosy, jednocześnie krytykując religię, politykę i kulturę amerykańską. Szczególnie w oblężeniu znalazł miejsce w tej krytyce południa, skąd pochodził, co było tematem głównie omijanym przez komików z Nowego Jorku i L.A. w przeszłości. Był głosem rozsądku dla każdego, kto kiedykolwiek znalazł coś złego lub niepokojącego w amerykańskiej kulturze.
Rant In E Minor to idealna nazwa dla tego pośmiertnego albumu, ponieważ rant jest tym, co Hicks robił najlepiej. Jego ranty przybierały prawie muzyczną jakość, przyciągając tłumy swym wściekłym południowym akcentem. Album ma także bonusową cechę jaką są rzeczywiste przejścia muzyczne i interludia.
Hicks otwiera Rant In E Minor, mówiąc, że to będzie ostatni występ, jaki kiedykolwiek zrobi. To oczywiście żartobliwe, ale z perspektywy czasu to nostalgiczne. Hicks zmarł w lutym 1994 roku, zaledwie kilka miesięcy po nagraniu ostatniego materiału na ten album. Hicks zyskał sławę wśród wielu pokoleń w późniejszych latach po jego śmierci, a ten LP przewyższa nawet Dangerous i Relentless—dwa LP, które wydał, gdy był żywy—pod względem spójności i przesłania.
Wiele poruszanych przez Hicksa tematów jest wciąż aktualnych dzisiaj, takich jak aborcja, homoseksualni żołnierze, Rush Limbaugh i patriotyzm. Nawet nieaktualne tematy, takie jak Billy Ray Cyrus, Jesse Helms, Bill Clinton i Waco, wciąż zawierają materiały odzwierciedlające nasze czasy. Ukazuje społeczeństwo takie, jakim jest lub było wtedy, i śmiejemy się, ponieważ ma rację.
W pewnych momentach w całym albumie Hicks może brzmieć moralizująco, jakby przekazywał wiadomości, z którymi większość współczesnych słuchaczy już się zgadza. Ale bez komików prawdy, takich jak Hicks, ogół społeczeństwa mogłoby nie dojść tak szybko do tych wniosków. Kiedy był wśród nas, materiał Hicksa otwierał umysły ludzi. Prawdopodobnie nadal robi to dzisiaj. Jeśli nie, to przynajmniej sprawia, że się śmieją.
From Across The Street Doug'a Stanhope'a wkracza wprost w jego charakterystyczny styl humoru, który sprawia, że niektórzy biją mu brawo bez końca, a inni od razu wychodzą z pomieszczenia. Pierwszy utwór, zatytułowany "Ciekawe Coś o Pornografii Dziecięcej," sprawia, że Stanhope żartuje, iż pornografia dziecięca to jedyna gałąź przemysłu rozrywkowego, w której filmowcy nie martwią się o napisy końcowe. Żart jest szybki i zabawny, ale wyraźnie niedokończony. Później napisał w swojej książce This Is Not Fame, że całkowicie zapomniał dotrzeć do puenty. Ta ciemna, surowa chaotyczność charakteryzuje humor Stanhope'a, a From Across The Street jest jej pełen. "Nie każdemu spodoba się ten show, usiądźcie," mówi Stanhope na końcu pierwszego utworu. "Jeszcze więcej osób nie spodoba się tej płycie CD," mówi na początku następnego.
Stanhope jest znany ze swoich pijanych rantów na tematy tabu, rodzaj prawdziwych myśli, które sprawiają, że wrażliwi ludzie czują się bardziej niewygodnie, niż myśleli, że są w stanie. Stanhope jest wściekły i ostry przez cały From Across The Street, krytykując "blogi" takie jak te, które analizują jego pracę i nihilistycznie ujawniają ludzi jako samodestrukcyjnych ludzi, jakimi się stali.
Stanhope przez długi czas walczył z porównaniami do Billa Hicksa przez całą swoją karierę, twierdząc, że jest lepszy od Hicksa, ponieważ Hicks nigdy nie miał osobistego punktu widzenia. To słuszna uwaga. Obaj komicy doskonale ujawniają najciemniejsze aspekty amerykańskiego społeczeństwa. Jednak Stanhope sięga głębiej, odsłaniając najciemniejsze i najbardziej ludzkie elementy swojego ja, używając osobistych odniesień, z którymi każdy Amerykanin może się utożsamić. Stanhope nagrał From Across The Street w 2009 roku. To stosunkowo późno w jego długiej karierze, ale LP pojawił się w czasie, gdy jego wyrafinowany punkt widzenia zaczynał się wreszcie w pełni klarować.
We Are Miracles, nagrane w Los Angeles w 2013 roku, było, co zaskakujące, pierwszym specjalnym występem Sarah Silverman dla HBO. W przeciwieństwie do większości specjalnych występów wideo, zestaw został także wydany na winylu przez Sub Pop Records. Mimo że Silverman zbudowała długoletnią karierę silnego materiału przed tym albumem, zawiera on nadal niektóre z jej najlepszych prac.
We Are Miracles porusza ulubione tematy Silverman: seks, politykę i religię. Jest tak samo dosadna jak Stanhope, ale przedstawia swoje poglądy w spokojniejszy i bardziej wyważony sposób. Otwiera album, mówiąc o swoim porannym rytuale porno, a następnie przechodzi do następnego skeczu, zatytułowanego "Mówiąc o nasieniu, moja matka była chora." Ma cały utwór poświęcony żartom o gwałcie, które są wyraźnie przeznaczone do zrobienia ludziom niewygodnie, jednocześnie opowiadane w przemyślany, sarkastyczny sposób.
Silverman stała się w ostatnich latach dość otwartą aktywistką, kampanijąc za Bernie'go Sandersa i uruchamiając polityczny program Hulu I Love You, America. Pozostała zabawna we wszystkich swoich wysiłkach politycznych, a także podczas swojej kariery aktorskiej, ale We Are Miracles przypomina, że scena to miejsce, gdzie czuje się najbardziej komfortowo.
Niektórzy krytycy nazywają Mitche'a Hedberga naśladownikiem Stevena Wrighta, ale nigdy nie była to uzasadniona porównanie. To tak samo uproszczone, jak powiedzenie, że Stanhope brzmi jak Hicks, albo Carlin zerżnął Lenny'ego Bruce'a. Hedberg i Wright mogą mieć podobne style, ale są zupełnie różnymi komikami.
Hedberg miał najunikatowy głos swojej generacji, oferując dowcipy, czasami absurdalne one-linery i bez trudu przechodził od tematu do tematu. Miał oczywistą problem z narkotykami, który ostatecznie zakończył się jego śmiercią w młodym wieku 37 lat, co jest smutne i okropne, ale udało mu się nagrać ogromną ilość wpływowych występów komediowych, gdy był jeszcze tutaj. Ta Complete Vinyl Collection zawiera wszystkie trzy albumy Hedberga—Strategic Grill Locations, Mitch All Together i pośmiertny Do You Believe In Gosh?—a także książkę ze zdjęciami i inne specjalne materiały.
Jest zbyt wiele klasycznych fraz w dyskografii Hedberga, by je tutaj wyliczać, a ich wpisywanie odebrałoby coś z sposobu, w jaki je wygłaszał w swoim swobodnym, bełkoczącym głosie. Hedberg zmieścił wnikliwe obserwacje codziennego życia w szybkie, zgrabne żarty, przekazując swoje przesłanie w czasie, który trwałby u innych komików. Jego wpływ można odczuć w całej scenie alternatywnej komedii od połowy do końca lat 2000-tych, a jego żarty pozostają ponadczasowe nawet 13 lat po jego przedwczesnej śmierci.
„No Respect” to fraza najczęściej kojarzona z Rodneyem Dangerfieldem, więc nie jest zaskoczeniem, że ten LP zdarza się być jego najlepszym. Album składa się z dwóch utworów, "No Respect" oraz "Son of No Respect." W obu z nich, dziwię na tym temacie w jego zrelaksowanym, pewnym siebie stylu Nowojorczyka, jednak z prześmiewczym zabarwieniem.
Niektóre z materiałów zawartych na No Respect są homofobiczne, ale nawet publiczność lat 80. brzmiała na wyraźnie nieswoją w tych żartach. Duża część materiału, jak to, że Dangerfield mówi, że dziewczyna była "tak brzydka," a publiczność odpowiada "Jak brzydka?" stała się kliszowe i pewne. Ale to tylko doszło do tego punktu, ponieważ Dangerfield zrobił to jako pierwszy, i zrobił to tak łatwo. Jego odniesienia do klasycznych postaci, jak "Dr. Vinny Boombatz" są nadal zabawne, a jego interakcje z publicznością są błyskotliwe i lekko obraźliwe. Jest oczywiste, że pomimo tytułu albumu, Dangerfield otrzymuje od publiczności szacunek, na który zasłużył.
Dangerfield znalazł sukces w późniejszym etapie swojego życia, po niespodziewanym występie w Ed Sullivan Show, co wywindowało go na szczyty popularności. Dangerfield nagrał No Respect w klubie komediowym Dangerfield's, nowojorskim klubie komediowym, który pomógł otworzyć i nazwał go swoim nazwiskiem. LP stał się szczytowym przykładem stand-upu Dangerfielda, zatytułowanym po jego sygnaturem hasłem i posiadającym klasyczne wykonanie. Jego żarty i sposoby ich opowiadania mogą wydawać się przestarzałe, ale byłoby niegrzecznie twierdzić, że wciąż nie trafiają.
Robin Williams jest jedną z najbardziej skomplikowanych postaci w historii stand-upu. W swoim najlepszym okresie był żywiołowym wykonawcą: pełnym energii i angażującym zarówno w humor fizyczny, jak i w mówieniu w szalonych głosach. Jego rówieśnicy oskarżali go o kradzież dowcipów, kiedy był na początkiem kariery w Comedy Store w Los Angeles, a twierdzenia te dręczyły go wśród kolegów komików, ale nigdy nie były szeroko akceptowane przez ogół społeczeństwa. Stał się gwiazdą telewizyjną z Mork & Mindy, a potem jeszcze większą gwiazdą filmową. Popełnił samobójstwo w 2014 roku, rzucając światło na szeroką powszechność depresji i chorób psychicznych w społeczności komediowej.
Mimo skomplikowanej historii i tła Williamsa, jedno pozostaje obiektywnie prawdziwe: był jednym z najbardziej naturalnie zabawnych ludzi, jacy kiedykolwiek chodzili po ziemi. Trudno uchwycić jego energię na nagraniu, ale Reality… What A Concept z pewnością się do tego zbliża. Williams wchodzi w interakcje z widownią, wykonuje tańce interpretacyjne, gra na pianinie, biega po scenie i wykonuje całe żarty w rosyjskim i łacińskim. Trudno określić, co się dzieje, ale można zobaczyć, że Robin jest sobą, a publiczność to chłonie. Przewodzi im z łatwością, a sama ich radość jest przyjemnością do konsumowania.
Reality… What A Concept zdobyło nagrodę Grammy za Najlepszy Album Komediowy w 1980 roku. Williams zdobył ją także za A Night At The Met w 1988 roku, Good Morning, Vietnam w 1989 roku i Robin Williams: Live on Broadway w 2003 roku, ale to pozostaje jego najbardziej elektryzującym występem, jaki kiedykolwiek został uwieczniony na płycie. Williams może nie miał najbardziej zorganizowanych, przemyślanych dowcipów jak Carlin, Pryor czy nawet Martin, ale zdecydowanie był jednym z największych naturalnych wykonawców wszech czasów.
Wiele albumów na tej liście ma nieco przestarzałe odniesienia i język, ale Breaks It Up pochodzi z całkowicie innej epoki. Moms Mabley jest jedną z pierwszych komików w Ameryce, a warto posiadać ten LP po prostu jako artefakt historii stand-upu. Mabley była nie tylko pionierką tej formy sztuki, jaką znamy dzisiaj, była także otwarcie lesbijką afroamerykańską, która występowała aż do zaawansowanego wieku. Zaczęła swoją karierę w "Chitlin' Circuit," wykonując występy dla afroamerykańskiej publiczności w czasach segregacji w Ameryce. Ma wiele talentów, śpiewa do podkładów muzycznych, a także po prostu rozmawia z publicznością. Wszystkie te talenty są pokazane na Breaks It Up, a publiczność śmieje się odpowiednio. Breaks It Up może nie być na tyle zabawne dla współczesnej widowni co do pozostałych albumów na tej liście, ale jest skarbem na swój własny, unikalny sposób. Mabley jest fundamentem amerykańskiej tradycji komediowej, a ten album jest niezbędnym elementem każdej kolekcji albumów stand-upowych.
Will Hagle jest pisarzem mieszkającym w Los Angeles i współzałożycielem imperium medialnego In The Points.
Exclusive 15% Off for Teachers, Students, Military members, Healthcare professionals & First Responders - Get Verified!