„50 najlepszych sklepów płytowych w Ameryce” to seria esejów, w której staramy się znaleźć najlepszy sklep płytowy w każdym stanie. Nie są to koniecznie sklepy z najlepszymi cenami lub najszerszym asortymentem; w tym celu możesz skorzystać z Yelp. Każdy przedstawiony sklep płytowy ma swoją historię, która wykracza poza to, co znajduje się na półkach; te sklepy mają historię, budują poczucie wspólnoty i znaczą coś dla osób, które je odwiedzają.
Santa Fe nie zawsze miało to uczucie, które dostajesz w odpowiednim sklepie muzycznym — elektryczne, tętniące życiem miejsce, w którym równie prawdopodobne jest spotkanie członków każdej wartościowej lokalnej kapeli, co zdobycie odpowiednio wycenionego LP, którego szukałeś przez całe życie. Miejsce, gdzie możesz przeszukiwać LP i tracić poczucie czasu, rozmawiając o zespołach lub debatując o najlepszym zielonym chili cheeseburgerze w mieście. Inni sprzedawcy płyt wypracowali sobie swoje nisze w tej wysokogórskiej miejscowości z zadowalającymi rezultatami, ale nikt nie osiągnął tego, co George Casey zrobił ze swoim Lost Padre Records w zaledwie ponad rok.
Przybyły do Santa Fe z Nowego Jorku, George emanuje światową coolą w sposób, w jaki tylko najlepsi muzyczni guru potrafią. Bez pretensji, tylko wiedza i pasja. Jest kopalnią opowieści, organizując niegdyś niesamowicie brzmiące koncerty w wielkim mieście, a ja często przekraczam czas opłaty parkingowej, gdy go odwiedzam, często musząc przerwać mu w środku zdania z paniką „zaczekaj, dostanę mandat!” (Kontrolerzy parkingu w Santa Fe nie żartują). Osobiście interesuje mnie to, że kiedyś organizował koncerty moich ulubionych zespołów w Nowym Jorku i ciągle próbuje przynieść garage punk do Santa Fe na stałe - szlachetne, choć ryzykowne przedsięwzięcie, które razem dzielimy.
Ale jego wiedza jest szeroka i głęboka, a jego wizja tworzy idealną kulturę w skromnym domu z starannie zebranymi skrzynkami i zawsze jakiś kuriozum grającym z głośników. To, co naprawdę zrobił, to stworzenie przestrzeni dla miejscowych — zwłaszcza dla muzyków. Santa Fe znane jest głównie z galerii sztuki i jako cel turystyczny. Czasem trudno zdobyć koncert, jeśli nie umiesz grać bluegrass przez trzy godziny na patio z uśmiechem. Z tego powodu Santa Fe stało się hotspotem dla nietypowych i DIY miejsc - specjalizujących się w death metalu, avant-garde noise setach i tym, czego nigdzie indziej nie można zarezerwować. Ludzie tacy jak George pomagają rozwijać ten duch, i zawsze będzie jednym z pierwszych, którzy zaoferują ci miejsce do grania w jego sklepie i umieszczą twoją muzykę na swoich półkach.
Taka lokalna miłość nie przychodzi łatwo. W mojej własnej pracy jako muzyk w tym mieście, czułem się niewidoczny. Kiedy pierwszy raz spotkałem George'a, uścisnął mi rękę i powiedział, że zna mój zespół, bo już nas widział grać. Był w Santa Fe może kilka miesięcy, a już wiedział, kim jestem i lubił moje rzeczy. To naprawdę streszcza, co sprawia, że warto tu zostać. Możesz czuć się niewidoczny przez wiele czasu - i Bóg wie, że nie będę grał na Bandstand w Santa Fe Plaza w centrum miasta w najbliższym czasie - ale zawsze są ludzie, którzy dbają i sprawiają, że wszyscy wokół są silniejsi.
Nie chcę malować obrazu tych, którzy mają, i tych, którzy nie mają, ani organizować imprezy żalu, ale Santa Fe może być trudnym rajem do życia. Nigdy nie brakuje bogatych turystów przybywających na Spanish Market (jedno z największych wydarzeń roku dla sprzedawców sztuki), którzy zatrzymają cię na ulicy, jakby miejscowi byli ich osobistymi portierami. I, człowieku, jeśli nie znasz adresu ulicy, na której szukają lounge bar, przygotuj się na najbardziej miażdżące spojrzenia. To tak, jakby całe miasto było jednym gigantycznym południowo-zachodnim parkiem tematycznym, a miejscowi byli pracownikami. Dodaj do tego nasz kryzys mieszkaniowy — koszty czynszu i życia mogą być porównywalne do miast dosłownie pięćdziesiąt razy większych — i ogromne różnice ekonomiczne, i w niektóre dni wydaje się dla mnie nie do wytrzymania próbować tu zostać, zarabiając na życie jako sprzedawca detaliczny grający w punkowych zespołach.
Łatwo tutaj było się stać cynicznym, zwłaszcza jeśli nie wierzysz w astrologię lub lecznicze światło kryształów, które wydaje się dotykać tych z większą ilością pieniędzy niż rozsądku, jak i tych z nas ledwie przeżywających. Często słyszę, jak ludzie opisują Santa Fe jako żyjące w bańce, i mówią to w przyjemny sposób - jakby ludzie w Santa Fe to wszystko odkryli - ale dla mnie ta bańka czasami może przypominać więzienie. Miasto „Inne” tylko o tyle, o ile pozostaje uparcie oderwane od reszty świata. Richard Hell rzeczywiście tu mieszkał. Nie miał nic miłego do powiedzenia, podsumowując to tak w Artifakt: Notatki z Piekła 1974-1980: „Miasto było prowincją, a gorsze było demograficzne z przewidywaniem, że odrzuciło zepsute światowe dążenia na rzecz naturalnego Santa Fe. Nie było nikogo, z kim można by porozmawiać.” Powiedziałbym, że jest lepiej niż wtedy, ale wciąż mam ciemny fragment myśli, że on to dokładnie uchwycił.
Ale zostaję tutaj, ponieważ na koniec dnia są miejsca takie jak Lost Padre Records. Nie tylko sklep z płytami, ale miejsce do kalibracji i znalezienia swoich sprzymierzeńców. Aby porozmawiać o dobrych, starych czasach, o bzdurach, opłakiwać zespoły, które się rozpadły, i podziękować za życie i muzykę Freda Cole'a i Roky'ego Ericksona.
Pójście na koncert do Lost Padre jest jak odkrycie sekretu. To mała przestrzeń, więc jest generalnie pełna, z drewnianymi podłogami skrzypiącymi w okazjonalne przestoje między dźwiękami. Były tam narodowe występy, zwłaszcza zatwardziasz K Records Karl Blau, ale ciężki nacisk jest na to, co robią miejscowi. Na imprezie otwarcia Lost Padre po raz pierwszy zobaczyłem lokalny akustyczny conjunto Lone Piñon grający regionalną muzykę nowomeksykańską i inne style. Wszedłem w trakcie piosenki i zostałem porażony jak uderzenie pola siłowego. W oszołomieniu odwróciłem się do przyjaciela stojącego w pobliżu podczas jednej z ściśle zaaranżowanych i absolutnie przejmujących utworów zespołu i powiedziałem: „Czy nie uważasz, że twoja muzyka to całe bzdury, co?” Zgodził się.
To zmienia życie, wejście z nocy do ciepłego świecącego pokoju pełnego przyjaciół i absolutna zmiana muzycznego świata, aby mógł być reformowany. I dlatego Santa Fe kwitnie kreatywnie, z powodu takich wyrytych przestrzeni i postawy chęci stworzenia czegoś, czego nie widzisz przed sobą.
Powiedziałem, że czuję się tutaj niewidoczny czasami, a może dlatego, że zapomniałem, jak niewidoczny czułem się gdzie indziej. Tutaj, w Santa Fe, jest mi łatwiej niż gdziekolwiek indziej stworzyć coś nowego. Może to częściowo wielkość miasta, ale bardziej niż to, ludzie tutaj chcą stworzyć coś nowego, kiedy nie widzą tego przed sobą. Nie było ani jednego zespołu garage punk w Santa Fe, kiedy się tu przeniosłem, więc stworzyłem jeden. To dokładnie to, co zrobił George, kiedy tu się przeprowadził. Widział przestrzeń do zapełnienia, taki sklep, gdzie ludzie mogą się spotkać i stworzyć coś nowego. Więc to zrobił.
W Lost Padre, prawdziwi rock 'n' rollerzy z Santa Fe, wypaleni, biedni pracujący punki, poeci country, maniacy jazzu i thrashersi w bojowych kamizelkach mają miejsce, do którego należą, gdzie ich wartość jest znana i podtrzymywana. To powód, dla którego utrzymujemy te sklepy, i dlaczego Santa Fe ma ogromne szczęście, mając najlepszy sklep w stanie.
Luke Henley is a writer and musician based in Santa Fe, NM. With both his writing and his bands Sex Headaches and microdoser he desperately continues to cling to dreams of rock 'n' roll legitimacy.
Wyjątkowe 15% zniżki dla nauczycieli, studentów, członków wojska, profesjonalistów zdrowia oraz ratowników - Zweryfikuj się!