Członkowie Vinyl Me, Please, Czytelnicy i Autorzy,
Kiedy zostałem zatrudniony w grudniu zeszłego roku z zadaniem przekształcenia bloga Vinyl Me, Please w coś więcej niż tylko ciekawy projekt poboczny dla właściwego biznesu, nie mieliśmy tak naprawdę pomysłu, co powinniśmy publikować każdego dnia. Moja ulubiona kwestia w tym roku została zapożyczona od sędziego Sądu Najwyższego Pottera Stewarta: nie wiem, co dokładnie oznacza historia Vinyl Me, Please, ale wiem, kiedy ją widzę. I w miarę upływu tego roku pytanie, co tutaj robimy, niekoniecznie stało się łatwiejsze do odpowiedzenia, ale po 11 miesiącach tego działania--i z okazji redesignu tej strony, by nie wyglądała jak zaktualizowany Xanga, w miarę jak historie publikowane tutaj zdobywają więcej uwagi na głównej stronie serwisu Vinyl Me, Please--uznałem, że czas na jakąś deklarację misji. Przynajmniej mam nadzieję, że ułatwi to autorom, którzy chcą dla nas pisać, określenie, czy mają pomysły, które by nam pasowały--i pozwoli mi skierować ich tutaj--a także ułatwi mi wyjaśnienie, co robię jako pracę, kiedy spotykam moich kolegów z liceum w Peabody’s w Oshkosh podczas świąt.
Rozpoczęliśmy tego nowego bloga Vinyl Me, Please--i wielkie podziękowania i hey yo dla Tylera Barstowa za prowadzenie prototypowej wersji bloga w zeszłym roku i udowodnienie, że ludzie będą czytać treści, które tu napisaliśmy--definiując wszystko, czym nie będziemy. Nie będziemy zależni od żadnej reklamy, więc nie było oczekiwań co do tego, co powinniśmy pisać, żadnych punktów odniesienia, które MUSIELIŚMY osiągnąć, aby utrzymać się na rynku. Nie będziemy stroną, która goni za wyświetleniami, publikując najnowsze tweety Kanye czy zdjęcia Justina Biebera w nieodpowiednich pozach. Nie będziemy stroną publikującą trzy, sześć lub 15 recenzji płyt dziennie i przypisującą im oceny. Nie musimy tworzyć tych irytujących list, które zajmują 30 minut, aby je przejrzeć, by liczba wyświetleń wyglądała na wysoką. Nie zostaniemy oskarżeni o narzucanie jakiegoś artysty ludziom, bo nie ma żadnej edyktu redakcyjnego od żadnej wytwórni ani agencji reklamowej; to wszystko pochodzi od nas. Nie będziemy musieli stosować clickbaitów, hate clicków, a nawet nie będziemy musieli wyrażać kontrowersyjnych opinii, jeśli nie uważamy, że temat tego wymaga. Również nie będziemy musieli pisać o muzyce, którą nienawidzymy, tylko dlatego, że mamy jakieś kwoty do osiągnięcia i musimy pisać o czymś. Nie będziemy złośliwi, nie będziemy ironiczni, nie będziemy jak wszyscy inni.
Gdy to określiliśmy, łatwo było zdefiniować, czym będziemy. Będziemy miejscem, w którym autorzy mogą przychodzić i pisać o muzyce, którą naprawdę kochają, czy to rap z południa i elektro, czy Cajun, oraz black metal, outlaw country i indie rock, czy o muzyce, którą kochali jako nastolatkowie. Będziemy mogli informować naszych członków o naszych wyborach Płyty Miesiąca i lepiej opowiadać historie tych artystów niż ktokolwiek inny. Będziemy miejscem, do którego ludzie mogą przychodzić po informacje i nie czuć się głupio, że nie znają najlepszych płyt do kupienia, jeśli dopiero zaczynają swoją przygodę z jazzem, i wiedzieć, że autorzy, którzy wprowadzają ich w świat płyt, nie robią tego dla niczego innego, jak tylko dla miłości do muzyki, o której piszą. Będziemy publikować listy, ale te listy będą informacyjne, historyczne i ułatwią Ci kontakt z muzyką, którą kochasz, muzyką, którą chcesz spróbować pokochać, i muzyką, której nigdy nie słyszałeś. Będziemy miejscem, gdzie zróżnicowana grupa autorów może pisać o muzyce, którą kochają i o rzeczach związanych z muzyką, które skłaniają ich do krytycznego myślenia, a o których nie mogli pisać gdzie indziej, od Michaela Penna II piszącego esej o tym, jakie to jest być czarnoskórym, trochę jak muzyka Post Malone, a także postrzegając go jako reprezentanta rasistowskiej kultury, do Gary'ego Suareza piszącego o Stephenie Stillsie (jeszcze tego nie napisał, ale codziennie sprawdzam swoją pocztę, czekając na to, bo nie mogę się doczekać) po moją asystentkę redakcyjną--ona preferuje tytuł "prawa ręka"--Amileah Sutliff piszącą o swoim rodzinnym mieście, indie rocku i sile bycia razem z innymi ludźmi w gorącym terenie. Będziemy stroną muzyczną, która publikuje jedną recenzję płyty w tygodniu, pisząc mniej historii niż wszyscy inni, i wciąż mieć setki tysięcy czytelników. Będziemy najprzyjemniejszą stroną pisarską o muzyce w Internecie.
Więc mając to na uwadze, przedstawiam Vinyl Me, Please: Magazyn. Tak, to prawda: nie jesteśmy już "blogiem". Ponieważ jesteśmy na stronie głównej witryny, artykuły, które publikujemy, będą miały większą widoczność niż kiedykolwiek wcześniej. Będziemy mieć lepszy design, dynamiczne strony, które wyglądają tak dobrze, jak cokolwiek, co widziałeś w Internecie. I będziemy ciągle dążyć do tego, by być publikacją, którą uważam, że możemy być. Popełniliśmy kilka błędów w obliczeniach--R.I.P. mój własny felieton, i Zaginiona Płyta Tygodnia, rubryka na temat wyszukiwania płyt, która nigdy nie miała publiczności, ponieważ nikt nie dba o poszukiwanie płyt, które nie są ich własne--ale teraz, gdy nasza strona wygląda pięknie, mamy jeden wymniejszy wymówka, by nie robić tego codziennie na naszym najwyższym poziomie.
Czytaj dalej w 2017 roku i później,
Andrew Winistorfer
Vinyl Me, Please <br/>Główny Redaktor
Andrew Winistorfer is Senior Director of Music and Editorial at Vinyl Me, Please, and a writer and editor of their books, 100 Albums You Need in Your Collection and The Best Record Stores in the United States. He’s written Listening Notes for more than 30 VMP releases, co-produced multiple VMP Anthologies, and executive produced the VMP Anthologies The Story of Vanguard, The Story of Willie Nelson, Miles Davis: The Electric Years and The Story of Waylon Jennings. He lives in Saint Paul, Minnesota.