Deaf Forever to nasza miesięczna kolumna metalowa, w której recenzujemy to, co najlepsze w doom, black, speed i w każdym innym typie metalu pod słońcem.
Jak sprawić, by użytkownik Discogs eksplodował w orgazmicznej furii? Odpowiedź: Mówisz mu, że Sunn O))) nagrało płytę ze Steve'em Albinim. Life Metal to ta płyta, i w pełni spełnia to opis. To najlepsze brzmienie Sunn O))) do tej pory: przestrzeń nagraniowa Albiniego daje Gregowi Andersonowi i Stephenowi O'Malleyowi ich najcieplejsze, ale i najbardziej dominujące tony. Pasuje to do bardziej podstawowego podejścia, gdzie ogromne drony stają się nie tylko rdzeniem, ale całym piekielnym światem. To przeciwieństwo wydanego w 2009 roku Monoliths & Dimensions, ich najbardziej otwartego albumu, który zawierał duże chóry, nietypowe instrumentarium i hołdy dla Alice Coltrane. Mimo to, od samego początku odważają się na największy ryzykowny ruch: otwierają próbką „Odens Ride Over Nordland” Bathory, największym metalowym intro wszech czasów z jednego z najlepszych albumów wszech czasów, Blood Fire Death. Zamiast jednak ruszyć do niebiańskiej bitwy, „Between Sleipnir’s Breaths” pozwala nam unosić się w kosmos i rozpraszać nasze ciało w wciąż oddychającej, choć tylko półświadomej, cieczy. „Breaths” to zwarta wersja wypadów Monoliths, z tylko jednym wokalistą i wiolonczelą w dodatku dzięki islandzkiej Hildur Guðnadóttir. Sunn O))) zawsze byli medytacyjni – na początku określano ich jako „power ambient”, co nie jest całkowicie nieprawdziwe – ale nigdy nie byli tak topniejący dla ciała jak na Life Metal. „Troubled Air” to dron, który poszedł do szkoły boskiej, z organami od australijskiego kompozytora Anthony'ego Paterasa, które czynią ich transcendentne tony czystym światłem, gdzie prawdziwy Bóg – dwugłowy byt będący połączeniem Jona Lorda i Tony'ego Iommiego – zaprasza cię do objęcia. Zakończenie „Novæ” rozciąga się na 25 minut w wieczność i wydaje się być przejściem do Styksu wszechświata, zbliżając się do niemal cichego końcowego zejścia, tylko po to, by znów rozbrzmieć na końcu. Sunn O))) może mieć jedną nogę mocno w awangardzie, ale są metalowymi jak diabli. To nowa ulubiona płyta z jednego z moich długoletnich ulubionych zespołów. (Ostatnio miałem okazję porozmawiać z Andersonem i O'Malleyem dla serii Big Ups na Bandcamp, gdzie polecili fajne rzeczy na platformie.)
Nowojorska grupa cyber-hardcore L.O.T.I.O.N., prowadzona przez wokalistę i znanego punkowego artystę Alexandra Heira, są ewangelistami przeciwko Skynet, militarizując się przeciwko oku zamiast pragnąć się ku niemu zbliżyć. World Wide W.E.B. to ich druga kampania pełnometrażowa, uwalniająca piłowane gitary i antytechniczne industrialne bity w jeszcze większym ataku. W.E.B. porusza się jak hardcore zainfekowany maszynerią, ludzkie rytmy stają się zimniejsze i bardziej śmiertelne, sputterując i tnąc, gdy nie odpowiadają na polecenie osiągnięcia absolutnej doskonałości. „Gabber Punks on Dabs/Downed Police Helicopter” nie jest dokładnie gabberem, ale brzmi jak to, co się dzieje, gdy w piwnicach punkowych koncertów jest więcej laptopów i subwooferów niż wzmacniaczy i gitar. „This Is L.O.T.I.O.N.” to ich najbardziej thrashowy moment, w „Slayer gryzie Flower Travelin’ Band na ‘Raining Blood’” sposób. Choć „Hardware” i „I.C.B.M.” mają oba średnie tempory post-punkowe, to byłoby wstyd nazywać je „dance-punk”, ponieważ nadal są zbyt rozwichrzone i mroczne na imprezowe granie. Może, jeśli Tech Noir zostałoby przejęte przez T-800, legiony cyborgów taranujących metal w skórze. Krąży plotka, że jeśli odtworzysz album o określonej porze, działa jak prawdziwy kod oszustwa w GTA, dając ci wyrzutnię rakiet, abyś mógł wysadzić policyjny helikopter. Nadal to ustalam, ale warto się na to rzucić. A jeśli nie możesz zniszczyć glin, to nagraj gliny.
Wasza ulubiona międzynarodowa awangardowa trio black metal 夢遊病者 (znane również jako Sleepwalker) powraca z Ѫ (Yus), dwutrakowym EP, który jest ich najkrótszym, ale i najbardziej zagadkowym. Zamienili czarny klimat Nowego Jorku na coś wolniejszego, jeszcze bardziej mgławicowego niż ich już fascynujące, nieprzezroczyste prace. Momentami black metal brzmi jakby był otoczony, dźwięki jakby unosiły się z ich centrum. Jakby odcięli kończynę, a kończyna zyskała własną świadomość i zaczęła iść swoją drogą. Sleepwalker wie, jak uwięzić zwierzę i pozwolić mu wciąż ryczeć. Drugi utwór „Last Utterance” zaczyna się mrocznymi wybuchami gitary, które gwałtownie rzucają się pod mgłą, brzmiąc zarówno planowo, jak i losowo. Jakoś czuję, że Sonny Sharrock kiwa głową z aprobatą, w jakiejkolwiek sferze się znajduje. (Na marginesie: Tutaj jest tekst o Sharrocku, który do mnie przemówił w tym miesiącu.) Czasami zbliżają się do swobodniejszego post-rocku Grails, który ma magię skupienia, jednocześnie zawsze odchodząc. To szczególnie prawda w przypadku „Last”, który brzmi jak muzyka lounge w najwspanialszej czyśćcu. Przypomina to Dale Cooper Quartet bez podkładu Red Room smutku; Sleepwalker może ukrywać zło za zasłoną, ale wciąż wie, że groźba jest ważna.
Możesz znaleźć 'Yus' na Bandcamp tutaj.
Andy O’Connor heads SPIN’s monthly metal column, Blast Rites, and also has bylines in Pitchfork, Vice, Decibel, Texas Monthly and Bandcamp Daily, among others. He lives in Austin, Texas.
Exclusive 15% Off for Teachers, Students, Military members, Healthcare professionals & First Responders - Get Verified!