Więcej niż 20 lat po zakończeniu II wojny światowej kultura niemiecka nie w pełni odzyskała siły po erze nazistowskiej. Pierwsza fala rock and rolla przyszła i odeszła, nie pozostawiając nic. Jednak ruch hipisowski pod koniec lat 60. — psychodeliczna muzyka w połączeniu z polityczną świadomością — obudził nową kreatywność w niemieckiej młodzieży.
Zespoły takie jak Amon Düül II, utworzone w politycznej komunie, i Can, inspirowane fabryką Andy'ego Warhola, zaczęły wykorzystywać swoje jazzowe i awangardowe klasyczne tło do grania nowego rodzaju psychodelicznego rocka. Ma wiele nazw — Deutsch-Rock („niemiecki rock”), kosmische musik („muzyka kosmiczna”), ale to, które się utrzymało, zostało nieco sarkastycznie wymyślone przez brytyjską prasę muzyczną: krautrock.
Nie ma magicznego przepisu na krautrock. Gdyby taki istniał, byłby to zły przepis, ponieważ wszystko wychodziło tak różnie. Ale jest jeden wspólny wątek, który przewija się przez wszystkie te albumy: każda z tych płyt ma w sobie wolność, międzygwiezdne eksploracje przez muzykę — niezależnie od tego, czy to za pomocą gitar, dronów czy syntezatorów — która jest futurystyczna, ale całkowicie ludzka (w związku z tym na tej liście nie ma Kraftwerku, mimo że ich wizerunek najczęściej kojarzy się z krautrockiem). Bez względu na to, jakie są składniki, te 10 zespołów zawsze osiąga to samo uczucie, nawet w różnych formach.
Can jest prawdopodobnie najbardziej rozpoznawalnym nazwiskiem na tej liście i to nie bez powodu. Ich wpływ widać w muzyce, która pojawiła się po nich (The Fall, Sonic Youth i Radiohead, żeby wymienić tylko kilka). Funkowe rytmiczne jamy z boku 1 i 2, napędzane potężnym bębniarstwem Jaki Liebezeit, ustępują avant-garde freakoutom na bokach 3 i 4.
Tago Mago to kontrola. Luźne improwizowane jamming zostało skrupulatnie złożone w sali montażowej ("Halleluhwah" w jakiś sposób wydaje się zwięzłe, mając ponad 18 minut), a utrata kontroli na drugim dysku łączy się w modlitewną piękność.
Bębniarz Klaus Dinger i gitarzysta Michael Rother krótko grali razem w pierwotnej inkarnacji Kraftwerk, zanim postanowili założyć Neu! (brak perkusisty doprowadził Ralfa Hüttera i Floriana Schneidera do stworzenia muzyki Kraftwerk z elektroniką i maszynką perkusyjną). "Hallogallo," pierwsza piosenka z debiutanckiego albumu Neu!, uderza od razu tym, co stało się znakiem rozpoznawczym Dinger’a – motorik drumbeat: pulsujący kick i snare naśladujący dźwięki autostrady. Duża część albumu napędzana jest rytmami, a atmosferyczne gitary Rothera prowadzą silnik Dinger’a ku kosmicznym wyżynom. Wilco w zasadzie zainspirowali się przesadnie „Hallogallo” przy swojej piosence „Spiders (Kidsmoke),” a dudniący bas w "Negativland" zdecydowanie dał Sonic Youth kilka pomysłów.
Jeśli chcesz uzyskać wskazówkę na temat brzmienia Guru Guru, nie szukaj dalej niż utwór piąty z UFO: „Der LSD-Marsch” („Marsz LSD”). Ich debiutancki album z 1970 roku to esencjonalny acid rock – głośny, szorstki i przenikający groove'em. Guru Guru udało się uchwycić zadziorność, która była tylko w rzeczywistości porównywalna z Jimi Hendrixem, ale z bardziej eksperymentalnym brzmieniem, które mogło pochodzić tylko z niemieckiej sceny rockowej lat 70. Trudno sobie wyobrazić tak wiele dźwięku wydobywającego się od zaledwie trzech muzyków – bębniarz Mani Neumeier wyładowujący się na metalu talerzy, a bas Uli Trepte'a bulgoczący tuż pod powierzchnią solówek Ax Genricha.
Na szczęście, Guru Guru nie był tak krótkotrwały jak większość zespołów na tej liście. Neumeier wciąż działa z zespołem, w tym współprace z japońskimi psych-rockerami Acid Mothers Temple, któremu nadali nazwę Acid Mothers Guru Guru.
Nie wszystkie zespoły krautrock stworzyły acid-soaked guitar rock. Cluster stworzyło kilka albumów definiujących gatunek, które w rzeczywistości nie były „rockiem” w ogóle. Duet Dieter Moebius i Hans-Joachim Roedelius stworzył proto-industrialne, mroczne brzmienie elektroniczne na swoich pierwszych dwóch płytach. Gdy więc w trzecim albumie rozjaśnili swoje brzmienie, w pełni zagrali i żartobliwie nazwali go Zuckerzeit, czyli „Czas cukru.” Utwory takie jak “Caramel” położyły fundament pod electropop. Nawet z maszynami perkusyjnymi i syntezatorami, Cluster przeszli poza sztywność, która zdefiniowała ich bardziej odnoszących sukcesy rówieśników w Kraftwerk, tworząc bardziej przestrzenną, improwizacyjną muzykę elektroniczną.
Faust wydał cztery albumy między 1971 a 1973 rokiem (plus współpraca z awangardowym kompozytorem Tonym Conrad). Wszystkie z nich są niezbędne, ale IV może być najlepszym punktem wyjścia. Utwory takie jak “The Sad Skinhead” i “Jennifer” są bardziej melodyczne niż wszystko, co do tej pory zrobili. Chociaż jest to ich najbardziej przystępny album, IV wciąż pozostaje Faustem. Otwierający utwór “Krautrock” to prawie 12-minutowy dron i rocker z feedbackiem, a “Just a Second” oferuje dzikie elektroniczne dźwięki. Podobno Faust nie miał również zamiaru stać się konwencjonalnym zespołem rockowym. Virgin odrzucił ich piątą płytę, a zespół rozpadł się niedługo później.
Zachodnioniemiecka artystyczna komuna polityczna Amon Düül dała w rzeczywistości początek dwóm zespołom o tej samej nazwie. Choć II w ich nazwie może sprawić, że pomyślisz, że są tylko kontynuacją, Amon Düül II przyćmiewa swoich wcześniejszych partnerskich towarzyszy. Ich debiutancki album Phallus Dei jest jednym z pierwszych albumów krautrockowych, obok Monster Movie Can. Jednak ich kontynuacja, Yeti z 1970 roku, ma niewielką przewagę. Ogromny podwójny album dzieli się między kompozycje (dysk 1) a improwizacje (dysk 2), ale oba zestawy zawierają niektóre z najlepszych progresywnych psychodelicznych rocków, jakie kiedykolwiek nagrano. Nawet gdy stali się do pewnego stopnia udanym zespołem, Amon Düül II pozostali wierni swoim korzeniom, z wszystkimi członkami zespołu żyjącymi razem.
W 1971 roku Dieter Moebius i Hans-Joachim Roedelius z Cluster przenieśli się na wieś w Forst, Niemcy. Gdy Michael Rother z Neu! odwiedził ich, by jamować, coś się zaiskrzyło. "To brzmi romantycznie – to było jak miłość od pierwszego wejrzenia," powiedział w oświadczeniu prasowym dotyczącym reedycji winylowych Harmonia. "Opuszczałem Düsseldorf i Neu! za sobą i przeprowadziłem się do Forst."
Wszechstronna relokacja Cluster i ich praca z Rotherem zainspirowały ich zmianę w muzyce, odchodząc od hałasu ich wcześniejszej pracy na rzecz Zuckerzeit. I Harmonia również zmieniła Rothera. W wywiadzie z The New Yorker w 2016 roku powiedział, że "pozbył się pomysłu bycia bohaterem gitary," decydując się skupić na "jednej nucie, jednej strunie gitary" zamiast tego. Można usłyszeć jego stały warkot gitary pod skaczącymi syntezatorami w "Watussi" i jego powolny pomruk w ambientowym "Sehr Kosmisch."
Po usłyszeniu Musik von Harmonia, Brian Eno nazwał Harmonię “najważniejszym zespołem rockowym na świecie.” (Trio ostatecznie nawet nagrało z Eno, które później ukazało się jako Tracks and Traces.)
Jeśli zrobiłbyś listę największych zespołów jamowych lat 70., prawdopodobnie wymieniłbyś Grateful Dead, Allman Brothers Band i Agitation Free. Cóż, prawdopodobnie nie ten ostatni, ale jeśli słyszałeś zapomniany klasyk Agitation Free 2nd, możesz zmienić zdanie. Bluesowy dialog gitar, który definiował te amerykańskie zespoły, jest tam zdecydowanie obecny, ale jest coś całkowicie unikalnego w Agitation Free. Wznoszące się gitary Lutz Ulbrich i Stefana Dieza przekazują poczucie czystej wolności. Duelujące gitary w "Laila" wirują wokół siebie, a następnie łączą się w melodii, o oktawę wyżej, jak w kosmicznym "In Memory of Elizabeth Reed." Gitary zdecydowanie kradną show, ale bas zawsze jest blisko. Michael Gunther zwinnie tańczy z riffami tak łatwo, jak Phil Lesh z Dead.
Kiedy Neu! się rozpadło, Klaus Dinger założył La Düsseldorf – znacznie mniej znany niż jego wcześniejsze zespoły, ale równie wpływowy. David Bowie posunął się tak daleko, że nazwał ich „ścieżką dźwiękową lat 80.” Ich debiutancki album, zatytułowany po prostu, dał Bowie'emu i Brianowi Eno szkic do ich berlińskiej trylogii, ale ich następca, Viva z 1978 roku, to moment, w którym La Düsseldorf udoskonaliło swoje brzmienie. Bowie miał rację; Dinger i spółka zdecydowanie wcisnęli dźwięk Neu! w przyszłość. Piękne atmosferyczne syntezatory utworów takich jak “Rheinita” i 20-minutowy epicki zamykacz, “Cha Cha 2000” nie brzmią przestrzennie czy eksperymentalnie, ale to definitywna zapowiedź tego, co miało nadejść w następnej dekadzie.
Z ponad 100 albumami na koncie (poważnie!), Tangerine Dream mogą być onieśmielające dla nowicjuszy. Do drugiego LP zespół porzucił psychodeliczny avant-garde rock większości swoich rówieśników na rzecz głębokich, atmosferycznych syntezatorów. Ale nic nie oddaje tytułu “kosmische musik” jak płyty TD z lat 70. Alpha Centauri to album przejściowy, łączący flet, organ i perkusję z ich debiutu, ale warstwy ciemnymi, przestrzennymi teksturami. Płyty syntezatorowo-sekwencyjne z połowy lat 70. takie jak Phaedra i Rubycon są dobrymi punktami wyjścia do Tangerine Dream, ale Alpha Centauri udaje się czuć jak ścieżka dźwiękowa do czarnej dziury, zachowując organiczne poczucie ich oryginalnego krautrocka.
Peter Cauvel aktualnie obstawia, co go najpierw doprowadzi do bankructwa – płyty czy bilety na koncerty.
Exclusive 15% Off for Teachers, Students, Military members, Healthcare professionals & First Responders - Get Verified!