Referral code for up to $80 off applied at checkout

Album Of The Week: CHVRCHES' 'Love Is Dead...'

On May 21, 2018

Every week, we tell you about an album we think you need to spend time with. This week’s album is Love Is Dead… the new album from CHVRCHES, which is out on Friday.

„Jestem gotowa zapytać cię: Czy osiągnąłeś wszystko, co chciałeś zrobić?” To pierwsze słowa śpiewane na Love Is Dead…, trzecim albumie szkockiego trio indielectro CHVRCHES. Wokalistka Lauren Mayberry brzmi na otwierającym LP utworze „Graffiti” jakby była znużona światem, a tematyka utworu różni się od wszystkiego, co zespół dotąd stworzył. Za refleksjami Mayberry na temat utraconej młodości, multiinstrumentaliści Iain Cook i Martin Doherty eksplodują charakterystycznym dla CHVRCHES synth-popem, ale utwór w żadnym wypadku nie brzmi niespójnie. Trio zawsze tworzyło w złowrogim, błyszczącym pięknie; to sprawiło, że takie piosenki jak „Gun” z 2013 roku czy remix „Bury It” z pomocą Hayley Williams wyróżniały się w zatłoczonej przestrzeni. Ale na Love Is Dead… to zagrożenie zamieniło się w wyczerpanie i frustrację, co ukorzenia najbardziej bezpośrednie teksty Mayberry do tej pory.

Można by powiedzieć, że ten album to „polityczna” deklaracja CHVRCHES, co byłoby nieszczere, ale Love Is Dead… z pewnością jest pod wpływem specyficznych sposobów, w jakie świat poszedł w złym kierunku. Bardziej niż w jakiejkolwiek z wcześniejszych piosenek zespołu, moment, który może pomóc zrozumieć liryczne zmęczenie na tym albumie, to artykuł Mayberry w Guardian z 2013 roku na temat mizoginii w internecie. W nim była zła, ale również pełna nadziei: „Czy uciążliwa obiektualizacja kobiet jest tak powszechna, że wszyscy powinniśmy to zaakceptować i poddać się? Mam nadzieję, że nie.”

Pięć lat później ta sama toksyczność tylko jeszcze bardziej wypłynęła na wierzch, a Mayberry wciąż musi mówić i śpiewać o tych samych problemach. W utworze „Heaven/Hell”, najdłuższym na albumie i jego tematycznym centrum, śpiewa o przeciwstawieniach, które towarzyszyły publicznemu wzrostowi trio oraz jej osobistej drodze jako wokalistki: „Czy mogę uratować samą siebie i posprzątać swój własny bałagan? Czy to już wystarczy? Bo mam dość.” Po siedmiu latach kariery tria, nie wydaje się, aby łatwiej było po prostu istnieć jako muzycy, czy jako ludzie, a Love Is Dead… nie ma wątpliwości, jak wyczerpujące to było dla CHVRCHES.

Oczywiście, trio wciąż jest jednym z najlepszych w tworzeniu błyszczącego, elektronicznego popu, a w nieco klasycznym zwrocie, ta energia jest obecna przez cały album. Utwór „Get Out” - tylko nieznacznie rozczarowujący, ponieważ nie jest w jakikolwiek sposób powiązany z horrorem Jordana Peele'a - ożywa z chropowatą linią syntezatora, która eksploduje w antypodreczny refren zaprojektowany do wykrzykiwania w wyprzedanych arenach. Jest większy i ciemniejszy niż wcześniejsze single, takie jak „Recover” (wciąż najbardziej rozpoznawalna piosenka zespołu) czy „Leave a Trace” z 2015 roku.

Drugi singiel „My Enemy” to tak duże odstępstwo, że zespół ma w nim pierwsze gościnne wokale na oficjalnej płycie (dzięki ulubionemu smutnemu sakowi, Mattowi Berningerowi z The National), ale to także najmniej wesoły utwór zespołu do tej pory. Ostatni singiel „Miracle”, który trio wykonało w programie Fallona przed premierą albumu, jest najśmielszym wyborem stylista – drogocenne syntezatory ustępują miejsca prawdziwej dekoncentracji w refrenie, a utwór nakłada filtr wokalny na Mayberry, prosząc o coś bardziej zwyczajnego niż boska interwencja: „Jeśli miłość wystarczy, czy możesz to pokazać? Jeśli to czujesz, czy możesz dać mi znać?” Jest też mowa o aniołach w ciemnym niebie, ale te chmury tylko stają się bardziej złowrogie. Samo nadzieję na dzielenie się uczuciem wydaje się rewolucyjne.

Oczywiście, dla tych, którzy tęsknią za starym CHVRCHES, Bones of What You Believe CHVRCHES, nie ma powodu do obaw dzięki podwójnemu ciosowi „Forever” i „Never Say Die”, wściekłym i oszałamiającym na przemian. Refren pierwszego jest destylacją dualizmu, który zawsze panował wewnątrz CHVRCHES: podczas gdy Mayberry nigdy nie unika „pieprzonego” przesłania, jej koledzy są więcej niż chętni, aby dostarczyć błyszczącą linię syntezatora lub linię gitary, która wkrada się do twojej głowy na następne 4 do 6 miesięcy. Więc gdy śpiewa „Zawsze żałuję nocy, w której powiedziałam, że będę cię nienawidzić do końca życia”, eksplozja dźwięku towarzyszy temu, co sprawia, że czujesz się mniej winny, wysyłając swojemu byłemu piosenkę z wiadomością „myślę o tobie :)”. To odrobina intymności, która przesiąkła wcześniejsze LP zespołu, ale wyróżnia się również, ponieważ nie zostawia niczego wyobraźni: to prawda, weź ją lub zostaw.

W wywiadach poprzedzających premierę Love Is Dead…, zespół nie ukrywał swojego zamysłu na ten album: szczerości. Rozmawiając z Pitchfork, Mayberry jasno określiła: „Jeśli nie wierzę w to, co napisałam, to jak mogę oczekiwać, że ktokolwiek inny także w to uwierzy?” Dzięki temu zespół, znany z pisania utworów, które możesz śpiewać w swoim pokoju myśląc o niespełnionej miłości, dostarcza coś takiego jak zamykający album utwór „Wonderland” z kamienną twarzą i odnosi sukces. „Żyjemy w krainie czarów. Krew nie leży na naszych rękach. Kiedy to wystarczy?”

To prosta myśl, że podczas gdy mizoginia, przemoc z użyciem broni, ksenofobia i inne takie okropności coraz mocniej chwytają nasze nowoczesne czasy, tak wielu wybiera ukrywanie się za tym, co wygodne. CHVRCHES jest, głośno i wyraźnie, zmęczone tym. Może dlatego, że dorastanie stało się nudne (Mayberry miała 24 lata, gdy zespół się zaczął, ale skończyła 30 lat na końcu zeszłego roku, podczas gdy Cook i Doherty mają odpowiednio 43 i 35 lat) lub może dlatego, że świat wymusił na nich działania, ale wydaje się, że zespół nie jest już zainteresowany pogrzebaniem tego i wzbijaniem się ponad. Zamiast tego wchodzą w bagienko i wyrażają swoje frustracje na zewnątrz, z zarówno optymizmem co do zmiany świata, jak i zrozumieniem, że nie wszyscy mają możliwość dzielenia się tą samą nadzieją.

SHARE THIS ARTICLE email icon
Profile Picture of Luis Paez-Pumar
Luis Paez-Pumar

Born in Caracas but formed on the East Coast, Luis writes about music, sports, culture, and anything else he can get approved. His work has been published in Rolling Stone, The Fader, SPIN, Noisey, VICE, Complex, and TheWeek, among others.

Join the Club!

Join Now, Starting at $36
Koszyk

Twój koszyk jest obecnie pusty.

Kontynuuj przeglądanie
Similar Records
Other Customers Bought

Darmowa wysyłka dla członków Icon Darmowa wysyłka dla członków
Bezpieczne i pewne płatności Icon Bezpieczne i pewne płatności
Wysyłka międzynarodowa Icon Wysyłka międzynarodowa
Gwarancja jakości Icon Gwarancja jakości