Widzieliśmy The Killers, jak występują w Sam's Town z okazji 10. rocznicy

Na October 3, 2016

przez Ericę Hawkins

articlesharedimage-12429

W miniony weekend The Killers wystąpili na scenie w Las Vegas, aby uczcić 10. rocznicę ich niesłusznie krytykowanego drugiego albumu, Sam's Town. Byliśmy tam.

Wykonany na żywo, "Sam's Town", tytułowy utwór drugiego albumu The Killers, przyciąga cię od razu, przygotowując na karnawałową przejażdżkę pełną utworów "wszystko mocne, zero wypełniaczy". Dzięki ciężkim riffom gitarowym, szalonym bębnom i klarownym tekstom, piosenka przypomina fajerwerk, który powoli wznosi się w niebo, a potem eksploduje, gdy tempo rośnie, a odstępy między wersami się kurczą. Przynajmniej tak to wyglądało dla mnie w sobotę, 1 października, kiedy 1700 fanów wypełniło jedynie stojącą przestrzeń w miejscu, które znajdowało się w Sam's Town, zaniedbanym kasynie w Las Vegas, daleko od blasku i glamouru Stripu.

To była druga noc aptly named "Sam’s Town Decennial Extravaganza", co więcej niż sugeruje, że chłopcy z Sin City powrócili do swoich "przesadnych" sposobów, za które byli krytykowani dokładnie 10 lat temu, gdy ich drugi album został wydany. Co ważniejsze, nie wstydzili się być opisywani jako przesadni lub ekstrawaganccy.

Ubrani w stroje wyciągnięte prosto z ich szaf z 2006 roku, Brandon Flowers, Dave Keuning, Mark Stoermer i Ronnie Vannuci zagrali album Sam’s Town od początku do końca, co oznacza, że typowe kulminacyjne momenty w ich zestawie, takie jak "When You Were Young" i "Read My Mind", były zamiast tego grane wg kolejności tracklisty. Bez ich zwyczajowej pirotechniki i ekranów sięgających od podłogi do sufitu, zredukowane wykonanie nadal wzbudzało śpiew i taniec w jedności od tłumu, który stał pod baldachimem karnawałowych flag i światełek, gotowy oddać hołd albumowi, który nie był nawet blisko krytycznej darlingy z okazji 10-lecia.

Ekstrawaganza, z całymi dochodami przeznaczonymi na lokalną charytatywną organizację w Las Vegas, obejmowała wiele doświadczeń stworzonych dla fanów, jak specjalne koktajle nazwane na cześć hitów i głębokich utworów (byłem wielkim fanem żurawinowego Spaceman i bourbonowego Uncle Jonny), wycieczkę autobusem po kultowych miejscach w historii The Killers, filmy wybrane przez zespół grane w kasynie, tematyczne posiłki i muzykę The Killers grającą z głośników kasyna przez cały weekend, doskonale mieszając się z pingiem i dźwiękami automatów do gier. Nawet filmy stylizowane na plakaty były rozproszone, z trikami podkreślającymi negatywne recenzje albumów.

Jako młodszy, hałaśliwszy, głośniejszy, mniej wyrafinowany brat The Killers, Sam's Town otrzymał mieszane recenzje, z wieloma z nich negatywnymi. Dlaczego więc takie ostre słowa?

W wywiadzie dla Giant Magazine, frontman Brandon Flowers słynnie nazwał nadchodzący album "jednym z najlepszych albumów w ciągu ostatnich dwudziestu lat." Gdy te słowa były wypowiedziane, wyrok został wydany i tak właśnie wyglądał miernik, według którego album byłby oceniany. Krytycy, zniechęceni szerokim zasięgiem pewności siebie, wydawali się gotowi dowieść, że się myli.

Rolling Stone stwierdził, że album nie pozostawił "żadnego pompatycznego klisz w arenach nietkniętego". Slate powiedział, że album brzmi jak "parodia rockowego bombasty"; a New York Times nazwał go "klasycznym przypadkiem młodego zespołu, który próbuje zbyt mocno potwierdzić swoje znaczenie." Tematem przewodnim było to, że starali się zbyt mocno i robili zbyt wiele.

Oczywiście fani nie czuli się w ten sposób, i to nie umknęło zespołowi. Flowers zatrzymał się podczas występu kilka razy, szczególnie raz, aby podziękować tłumowi za wsparcie, mówiąc, że wszyscy powinniśmy zrobić to jeszcze raz za 10 lat.

Jedną z najlepszych części koncertu pełnego fanów jest obserwowanie reakcji na rzadko grane utwory. Utwory takie jak "Why Do I Keep Counting" i "My List" zostały przyjęte równie dobrze, jeśli nie lepiej niż single albumowe. Jednak gdy "Exitlude", ostatni utwór albumu, był grany, The Killers opuścili ozdobioną kwiatami, porożami, scenę rezerwową na kilka minut, zanim powrócili na bis pełen nie Sam’s Town hitów i ulubionych utworów fanów takich jak "Spaceman", "Mr. Brightside", "Dustland Fairy Tale" i "All These Things That I’ve Done."

Gdy koncert dobiegł końca, 90 minut po tym, jak po raz pierwszy pojawiły się na scenie, moje buty nie mogły się utrzymać na ziemi z powodu tekstury kup błyszczących konfetti pod moimi stopami. Ostrożnie przeszedłem przez tłum fanów w koszulkach The Killers, niektórzy czekali na listy koncertowe, inni po prostu chcieli być w tym samym pomieszczeniu, w którym właśnie się wydarzyło. Wszyscy wyglądali na zachwyconych i dyszących od tańca i śpiewania każdego słowa. Dla fanów, Sam’s Town zawsze będzie potężnym albumem.

Czy więc krytycy mieli rację? Czy Sam’s Town to jakiś rodzaj bombastycznej parodii? Nie sądzę, ale rozumiem to uczucie. Szybka zmiana między Hot Fuss a Sam’s Town wygląda na pierwsze spojrzenie jako wymuszona, ale jak można oczekiwać, że czterech młodych mężczyzn z Las Vegas zostanie odebranych, gdy odkryją się i po prostu "bawią się"? Tracą trochę blasku bycia najlepszym brytyjskim zespołem Ameryki i przechodzą do bliższej wersji tego, kim naprawdę są. I nikt nie nazwie Las Vegas kolebką rzeczywistości, ale to nie znaczy, że The Killers są fałszywi.

Więc czy The Killers w 2006 roku naprawdę nadmiernie się wysiłkowali, aby potwierdzić swoje znaczenie? Może. Ale dziesięć lat później, oglądając ich grających dla wyprzedanego klubu pełnego oddanych, spoconych, zachwyconych fanów, można śmiało powiedzieć, że może mieli rację.

Podziel się tym artykułem email icon
Koszyk

Twój koszyk jest obecnie pusty.

Kontynuuj zakupy
Darmowa wysyłka dla członków Icon Darmowa wysyłka dla członków
Bezpieczne i zabezpieczone podczas realizacji transakcji Icon Bezpieczne i zabezpieczone podczas realizacji transakcji
Międzynarodowa wysyłka Icon Międzynarodowa wysyłka
Gwarancja jakości Icon Gwarancja jakości