Kiedy Byłeś Młody ma na celu przywrócenie muzyki naszych źle zapamiętanych młodości z porysowanych mix-CD pod naszymi fotelami samochodowymi. Każda edycja będzie obejmować muzykę, którą autor kochał jako nastolatek, zanim przeszedł do "fajniejszej" muzyki, cokolwiek to znaczy. Ta edycja dotyczy Thursday i ich albumu Full Collapse.
Nie ma dobrego sposobu, aby rozpocząć esej o albumie, do którego przywiązałem się niemal niemożliwie bardziej z powodu śmierci przyjaciela. Cała ta sprawa utknęła w tym głodnym, podmiejskim bursztynie i obejmuje mnie, którym byłem i nie byłem wtedy. Pisanie o 16-letnim mnie bez 28-letniego mnie, który wchodzi w drogę, jest trudne, myślę. Granice się zacierają, a moja przeszła wersja zazwyczaj brzmi znacznie bardziej świadomie i uporządkowanie niż w rzeczywistości.
Chciałem pisać o Full Collapse przez jakiś czas, a trudno mi było zacząć, ponieważ ten album wtopił się w kokpit mojego życia w szkole średniej i widział wiele. Od 8. klasy do 11. klasy nie było większego zespołu niż Thursday dla moich przyjaciół i mnie, i nie było większego albumu niż Full Collapse. Mówiliśmy o nich i obsesyjnie ich słuchaliśmy w sposób, w jaki niektórzy starsi ludzie robili to z Nirvaną. Nie porównuję ich, to po prostu prawda. Byliśmy nimi zafascynowani. A nasze życie było dość normalne. Chesapeake, Virginia, to miejsce z niewielką magią, i musisz ją wywoływać, kiedy i jak tylko potrafisz. Większość czasu oznaczało to wymyślanie kiepskich piosenek w stodole mojego przyjaciela lub ściganie się po bagnistych drogach, prowadząc nasze życie w rodzaj maksymalnego trzeciego biegu. Wszyscy wiedzieliśmy, że jest w nas coś więcej, ale nie byliśmy tym zainteresowani, a ten album mówił wszystko, co musieliśmy powiedzieć na ten temat.
Kiedy zmarła siostra mojego najlepszego przyjaciela, wydawało się, że wszystko przez chwilę zawisło w powietrzu. Myślę, że żaden z nas przez miesiące się nie ruszał. A ten album zmienił się z paliwa dla naszych pasujących przekleństw i nagle łamanych godzin w nocy w hymn o zrozumieniu, którego nigdy nie znajdziemy. Stał się sposobem, w jaki próbowaliśmy cofnąć wypadek samochodowy z powrotem do prostych, złoconych godzin, których nigdy nie uczysz się kochać z kimś, dopóki nie rozpadnie się w przewracającą żołądek pustkę. Dopóki nie stanie się nieobecnością. Ten album był tym, który obserwował, jak uczymy się, że czasami nie ma piękna w śmierci i że poezja może ustąpić brutalnym faktom. Obserwował, jak dostajemy nasze pierwsze kalectwo, a potem próbujemy je oddać. I siedział z nami, gdy prawda, której nie chcieliśmy się nauczyć, zakwitła na czarno nad nami i zajęła swoje miejsce na naszym niebie. To był krzyk w ścianę sypialni w odpowiedzi na niemożliwe do odpowiedzenia "dlaczego?"
I w jednym z tych dziwnych zwrotów, których nigdy nie możesz przewidzieć, od tamtego czasu zaprzyjaźniłem się z Geoffem i słuchałem niektórych historii związanych z tworzeniem tej płyty i tym, co znaczyła dla nich. Krócej mówiąc, w końcu znaczyła wiele rzeczy dla wielu różnych ludzi. Ale dla mnie nigdy nie przestanie być ciszą wilgotnych nocy przy 100 milach na godzinę lub sposobem, w jaki smutek stał się metronomem. Nigdy nie przestanie być moim przyjacielem uczącym się Low na gitarze akustycznej lub bliznami na jego ramionach, o których nigdy by nie rozmawiał. I nigdy nie przestanie być dźwiękiem wypalania się na parkingach w centrach handlowych i próbowania nie utonąć.
Jedną z dziwnych rzeczy dotyczących muzyki, która kiedyś znaczyła dla nas tak wiele, jest to, że nadal znaczy, gdy poświęcisz jej czas ponownie. Rośniemy i się zmieniamy, ale nigdy naprawdę nie przestajemy być tym, kim byliśmy wtedy. Przynajmniej nie całkowicie. I teraz, pisząc to o 8:20 w środę w nocy, to wydaje się bardziej ważne niż oceny albumów, czy recenzje krytyków, czy kto będzie tego słuchał za 100 lat. Full Collapse był dla nas wtedy większością tego, co było prawdziwe, i tęsknię za tymi chwilami w sposób, w jaki myślę, że przychodzimy tęsknić za tak wieloma rzeczami, gdy stajemy się starsi. Nie tyle dlatego, że wybrałbym powrót, gdybym mógł, lecz dlatego, że już nie mogę.
Tyler jest współzałożycielem Vinyl Me, Please. Mieszka w Denver i słucha The National znacznie więcej niż ty.
Exclusive 15% Off for Teachers, Students, Military members, Healthcare professionals & First Responders - Get Verified!