Historia wejścia w dorosłość GoldLinka

Na 'At What Cost' zadebiutował rapper z Waszyngtonu D.C. pod dużą wytwórnią.

Na April 20, 2023
Zdjęcie dzięki uprzejmości RCA

Jednym z najbardziej pamiętnych — i prowokacyjnych — momentów na albumie GoldLinka At What Cost dzieje się w mgnieniu oka, gdy album dopiero się zaczyna. Gdy “Meditation” dobiega końca, utwór ustępuje miejsca tłumowi ludzi rozmawiających, przywołując typową noc w klubie. Nagle słychać przeładowanie broni — “Och, kurna!” krzyczy ktoś, gdy broń strzela. Muzyka nagle zanika. Noc się kończy. Po prostu kolejny weekend w D.C., gdzie wszystko może się gwałtownie zmienić w ciągu kilku sekund.

At What Cost to historia dorastania GoldLinka. Smutek, radości i tragedie artysty, który pragnie być kimś większym niż on sam dla miasta, o które głęboko się troszczy — nawet jeśli czasami wydaje się, że ono nie przejmuje się nim. Wpleciona w jego historię jest również celebracja i elegia dla D.C., które stopniowo znika: miasta, które niegdyś nazywano ujmująco „Czekoladowym Miastem” narodu, a teraz już nie tak bardzo, a z tym znikającą historią, muzyką i przestrzeniami czarnoskórej społeczności, które ludzie starają się utrzymać przy życiu.

Aby opowiedzieć tę historię, GoldLink musiałby uchwycić istotę czegoś ukochanego nie tylko w Dystrykcie, ale i w sąsiednich stanach, Marylandzie i Wirginii. Motyw, który zakotwiczyłby album i pomógłby połączyć przeszłą i obecną muzykę czarnoskórą z DMV, tworząc bogaty muzyczny gobelin, który pozwolił GoldLinkowi zbadać światło i ciemność ukochanego, ale skomplikowanego miejsca: go-go.

Mieszanka rytmów funkowych, tradycji call and response gospel, improwizacji jazzu i perkusyjnych rytmów muzyki latynoskiej, tworzenie go-go często przypisuje się zmarłemu Chuckowi Brownowi, uznanemu za Ojca Chrzestnego Go-Go. Są dwa powody tego stanu rzeczy, oba pochodzą z zespołu Browna, The Soul Searchers: ich przebój z 1978 roku „Bustin’ Loose,” w którym synkopowe rytmy z congas, cowbell i timbales grają na tle prostego podkładu perkusyjnego (jednego z definiujących konceptów muzyki go-go), oraz ich wyjątkowe podejście do grania muzyki na żywo.

„Kiedy kończyli grać piosenkę, zamiast zespół zatrzymywał się, a potem przechodził do następnej piosenki, perkusja i sekcja perkusyjna natychmiast wchodziły w rytm następnej piosenki, którą mieli zagrać,” powiedział historyk go-go i muzyk Kevin „Kato” Hammond Washington’s Top News (WTOP) w sierpniu 2022 roku.

Inne grupy, takie jak The Young Senators, Ayre Rayde i Rare Essence również przyczyniły się do wzrostu popularności go-go w latach 70., kulminując w szczycie gatunku w latach 80., dzięki utworom takim jak „Da Butt” Experience Unlimited oraz grupom takim jak Trouble Funk i Junkyard Band, które podpisały kontrakty z Sugar Hill Records i Def Jam, odpowiednio.

Jak go-go stawało się starsze, przeszło przez pewne trudności związane z dorastaniem. Gatunek wciąż ewoluował; jego tradycyjny dźwięk został zreinterpretowany poprzez R&B, gospel i rap, i przekształcony w różne style, takie jak kontrowersyjny bounce beat. Był on również nadzorowany przez większość swojego istnienia, a policja D.C. posunęła się na tyle daleko, aby stworzyć „Go-Go Report” w celu monitorowania wydarzeń go-go oraz zareagować na nie z powodu przemocy, która zwykle się przydarzała.

„Go-go pozostaje w pełni muzyczną formą afroamerykańską,” powiedział Kip Lornell, profesor Uniwersytetu George’a Washingtona i współautor The Beat: Go-Go Music from Washington, D.C.powiedział Complex w maju 2017 roku. „I przez lata istniała bardzo napięta relacja między rządem a go-go. Rada miasta w późnych latach 80. chciała właściwie wyeliminować go-go z Waszyngtonu, D.C., ponieważ postrzegano to jako zbyt czarne i zbyt niebezpieczne.”

Obwinianie przemocy za muzykę, a nie za socioekonomiczne niekorzyści, z jakimi czarnoskórzy ludzie często się borykają (co idzie ze sobą w parze), to strategia często stosowana przez policjantów i polityków w celu stłumienia dźwięków i przestrzeni przeznaczonych dla czarnoskórej społeczności (najbardziej zauważalne z rapem), i uwolnienie się od większego problemu podtrzymywania tych niekorzyści. Nic lepiej tego nie ilustruje niż następujące stwierdzenie, które złożył dowódca policji D.C. podczas przesłuchania w 2005 roku o przemocy w klubach nocnych : „To go-go. Jeśli masz imprezę w czarnych krawatach, nie masz żadnego problemu. Ale jeśli wprowadzasz go-go, będziesz mieć problemy.”

W rezultacie esencja i wpływ go-go są zmniejszane, postrzegane jako coś złego, a w rzeczywistości o wiele bardziej złożone, subtelne: odzwierciedlenie czarnoskórej społeczności w D.C. (i MV) — zarówno tej dobrej, złej, jak i brzydkiej.

At What Cost jest w tej słodko-gorzkiej i szarej przestrzeni, odzwierciedlając prawdziwe doświadczenia GoldLinka.

„Nigdy nie wiedziałeś, kiedy umrzesz,” powiedział GoldLink Complex w tej samej historii. „To szalone, jak wszyscy byli na krawędzi i jak wszystkie te rzeczy prowadziły do tego wydarzenia i nigdy nie wiedząc, że możesz umrzeć. I to była ekscytująca część, część grozy — dosłownie coś mogło się wydarzyć za każdym razem, gdy wychodziłeś.”

Dla GoldLinka, jego era go-go trwała od 2006 do 2011 roku. Czas, gdy artyści tacy jak Wale zdobywali lokalne uznanie dzięki utworom takim jak „Dig Dug” (2006), w którym wschodzący raper rymował na tle go-go (nie można zapomnieć także o „Bait” z 2011 roku, który połączył wschodzący dźwięk trap-rap z rytmami go-go), grupy bounce beat takie jak ABM, TCB i XIB stawały się nowymi przedstawicielami go-go, a wtedy-burmistrz Adrian Fenty angażował znane postacie go-go, takie jak lider Backyard Band (i The Wire’s Slim Charles) Anwan „Big G” Glover jako część swojej kampanii „Go-Go 4 Fenty: Mamy fakty, nie fikcję” na reelekcję. To był także okres Go-Go Report, a miejsca go-go były zamykane z powodu przemocy klubowej i problemów z odpowiedzialnością, czy też musiały zakazywać grupom go-go występów w swoich lokalach, wypychając muzykę poza granice Dystryktu do przedmieść Marylandu, takich jak hrabstwa Prince George’s i Charles.

W całym At What Cost, odczuwasz ten podział — ekscytację, zabawę i radość; paranoję, napięcie i tragedię — czy to przez teksty, czy dźwięki (lub oba). Czasami istnieją w tej samej piosence. Ale najczęściej są osobno, projekt przechodzi między tymi dwoma światami.

At What Cost zaczyna się w tym ostatnim stanie, który zawsze czai się w albumie. Jest to wyraźne na początku; mroczny i dysonansowy „Opening Credit” to krótki dźwiękowy koszmar palącego się D.C., który ustępuje miejsca groźnemu i nastrojowemu „Same Clothes as Yesterday,” gdzie GoldLink oferuje refren, który podwaja się jako mantra przetrwania: „Wszystko to gówno wydarzyło się / Wciąż się uśmiecham przez to gówno / Nie powinienem tutaj być / Nie chcą mnie tutaj / Ale nie zamierzam stąd wyjechać.”

Czasami jest to niespodziewane, jak w przypadku końca „Meditation,” lub w przelotnej linijce w dość wesołej piosence („Niggas got killed for the boy, live his dreams in the hills,” rymuje GoldLink w swoim wersie „Crew”). Inne razy przychodzi to w formie wewnętrznych demonów GoldLinka, jak na „The Parable of the Rich Man,” gdzie przypomina sobie o wielu bliskich przypadkach, które miał z śmiercią. 

Te momenty wyraźnie pokazują wyrzuty sumienia, które odczuwa GoldLink — że mógł zostać aresztowany lub zabity, jak wiele osób, które znał. Zamiast tego osiągnął sukces: został wystawiony w Rolling Stone i może sobie pozwolić na wszystko, od francuskich luksusowych samochodów takich jak Citroën po apartamenty w penthouse'ach, jak rymuje w końcowym utworze albumu „Pray Everyday (Survivor’s Guilt).”

Ale nawet przed sławą, GoldLink miał dobre chwile, równoważąc niektóre z ciemniejszych części At What Cost. Pewnie, większość z nich dotyczy kobiet — od wspominania przeszłych romansów w D.C. w „Have You Seen That Girl?” po rozmawianie z dziewczyną w klubie, z którą wyobraża sobie przyszłość w „Meditation” — ale są też inne momenty, takie jak spędzanie czasu z ekipą w byłym miejscu muzycznym w Marylandzie, Le Pearl Ballroom w „Roll Call,” czy odwiedzanie Rita’s Italian Ice w “Herside Story.”

W radości i smutku D.C. zawsze jest obecne. Są lokalizacje (od publicznego projektu mieszkalnego Benning Terrace, lepiej znanego jako „Simple City” w południowo-wschodnim D.C. po ulicę U, kiedyś znaną jako „Czarna Broadway” miasta), slang („kill moe” i “leggin’”) i lokalni mieszkańcy, czy to w odniesieniu do („Kokamoe Freestyle” nazwana na cześć legendarnego ulicznego rapera Thomasa „Kokamoe” Goode'a lub uwielbianej grupy go-go Backyard Band, która jest wymieniana w „Meditation”) lub faktycznie obecni na albumie, których jest wielu. 

Na At What Cost, wszystkie talenty muzyczne DMV są udokumentowane: Mya, Kokayi, Shy Glizzy i Wale z D.C.; Brent Faiyaz, Ciscero i Lil Dude z Marylandu; oraz April George z Wirginii. 

„Wszyscy mają różne doświadczenia w DMV,” powiedział GoldLink The Washington Post w kwietniu 2017. „Jestem dzieckiem Uptown, ale dorastałem w Marylandzie, a potem przeniosłem się do Wirginii. Niektórzy ludzie żyją na South Side całe życie. Są różne kwadranty, i nie mogę opowiedzieć całej historii. Chciałem uzyskać różne perspektywy i różne osoby dzielące swoją historię na jednej platformie.”

Robiąc to, GoldLink nie tylko pokazał muzyczną relację podzieloną między trzy stany, ale także uznał lokalnych bohaterów (niektórzy z nich stali się mainstreamowymi gwiazdami), myśląc o przyszłości wschodzących artystów z DMV. Wiele z tych występów przyczynia się do niektórych z At What Cost’s najlepszych momentów: głodny otwierający wers Ciscero w „Same Clothes as Yesterday.” Kokayi występuje jako hype man w wyprodukowanej przez KAYTRANADĘ „Hands On Your Knees” — potencjalnie jednym z jego najlepszych podkładów — hołd nie tylko dla odczuć i brzmienia go-go (słuchaj uważnie, a usłyszysz, że rytm go-go jest głęboko osadzony w utworze), ale także jak muzyka była krążona (utwór brzmi niemal jak nagranie na żywo, przypominające jak fani go-go nagrywali występy w przeszłości na swoich boomboxach i przenośnych magnetofonach kasetowych). I, oczywiście, „Crew.” Narastanie, spadek, natychmiast zapadający w pamięć refren Faiyaza i ten radośnie buntowniczy i głośny wstęp od Glizzy: „HEJ, MIŁO CIĘ POZNAĆ, JESTEM YOUNG JEFE, KIM JESTEŚ?” Nazywanie „Crew” jedną z najlepszych piosenek ostatniej dekady to nie przesada. Do dziś, jeśli utwór ozdobiony, wszyscy tańczą i recytują każdy fragment aż do samego końca — a Faiyaz i Glizzy są integralną częścią jego trwałości.

Wszystko to kumuluje się w tym, co jest nadal najambitniejszym przedsięwzięciem GoldLinka do tej pory: albumie, który stawia pytanie „At what cost?” aby rzucić światło na D.C., które jest zupełnie inne niż to teraz.

„Jeśli spojrzysz wstecz, D.C. miało ten gatunek muzyki, który był tylko nasz. Stworzyliśmy coś, czego naprawdę tylko my rozumieliśmy,” powiedział Kazz, menadżer GoldLinka, powiedział DJ Booth w 2017 roku, dzieląc się swoją interpretacją tytułu albumu. „Zabiliśmy go, nie zabiliśmy go sami, gentryfikacja i urzędnicy miasta miały wpływ, ale przemoc odegrała swoją rolę. W tamtym czasie nie widzieliśmy tego w ten sposób, ludzie po prostu szli w swoje okolice, ale na końcu dnia co nam zostało? „At What Cost?”

Sześć lat po jego wydaniu, to pytanie wciąż wisi, gdy D.C. nadal się zmienia. Pod koniec lat 10. go-go ponownie stało się celem miasta, gdy Don Campbell, właściciel sklepu Metro PCS znany z odtwarzania muzyki go-go na zewnątrz od momentu jego otwarcia w 1995 roku, został poinformowany przez T-Mobile, aby przestał odtwarzać muzykę na zewnątrz po tym, jak jeden z mieszkańców pobliskiego luksusowego kompleksu apartamentowego złożył skargę i zagroził pozwem. Incydent ten był symptomem większego problemu gentryfikacji w D.C., szczególnie w dzielnicy Shaw, a mieszkańcy D.C. walczyli. Poprzez hashtag #DontMuteDC, historia Campbella zyskała lokalną i krajową uwagę, a każdy, od Wale po burmistrza Muriel Bowser walczył o Campbella — a pośrednio, o go-go.

Go-go wygrało walkę. Możesz nadal usłyszeć muzykę w Metro PCS, a w 2020 roku zostało ogłoszone oficjalną muzyką D.C., z Bowserem mówiącym: „Dziś cieszymy się, że oficjalną muzyką D.C. zawsze będzie Go-Go, ponieważ nie ma D.C. bez Go-Go i nie ma Go-Go bez D.C.!”

Chociaż oficjalne uznanie jest istotne, go-go było już trwałe nawet przed tym stwierdzeniem. To coś, co zawsze będzie częścią D.C., o czym GoldLink mówił w Complex.

„Nie możesz wyeliminować esencji z ludzi. To jedna rzecz, którą sobie uświadomiłem,” powiedział. „Go-Go nigdy nie umrze.”

Podziel się tym artykułem email icon
Profile Picture of Elijah Watson
Elijah Watson

Elijah Watson is the Senior News & Culture Editor for Okayplayer. He has written for publications like The FADER, the Daily Beast and Complex. His work has been included in books like the Best Damn Hip Hop Writing: 2018, and he’s also a Webby Award winner. When he’s not writing or editing, he’s usually sleeping or watching video game explainer videos on YouTube.

Koszyk

Twój koszyk jest obecnie pusty.

Kontynuuj zakupy
Darmowa wysyłka dla członków Icon Darmowa wysyłka dla członków
Bezpieczne i zabezpieczone podczas realizacji transakcji Icon Bezpieczne i zabezpieczone podczas realizacji transakcji
Międzynarodowa wysyłka Icon Międzynarodowa wysyłka
Gwarancja jakości Icon Gwarancja jakości