Jednak w obliczu tego wszystkiego Islandia wciąż istnieje. W Reykjaviku, na Islandii, około 75% mieszkańców wciąż wierzy w wróżki. Mają Zorzę Polarną, która w zasadzie jest sposobem świata na powiedzenie nam „nie poddawaj się, wciąż istnieje tajemnica”. Są jednym z najzdrowszych krajów na świecie, i to nie tylko dlatego, że każdy ma dostęp do opieki zdrowotnej, ale także dlatego, że każdy jest szczerze szczęśliwy i pełen wyobraźni. Zgodnie z danymi OECD, 83% ludzi twierdzi, że ma więcej pozytywnych doświadczeń w codziennym życiu niż negatywnych. Egalitaryzm jest tak wysoko ceniony w ich kraju, że jest uważany za jeden z najlepszych krajów dla kobiet do życia. Wszyscy zwracają się do siebie po imieniu, a hierarchia społeczna nie istnieje. Mają najwyższą liczbę księgarni na mieszkańca na całym świecie. Ich miłość do literatury i opowiadania historii przewyższa jakikolwiek inny kraj w całym wszechświecie (jak dotąd o tym wiemy).
A jeśli chodzi o muzykę, Islandia jest niezwykle ochronna i opiekuńcza zarówno wobec swoich muzyków, jak i pracy, którą ci muzycy tworzą. Ich dar Björk dla świata sprawił, że tak bardzo się z tego cieszyli, że dali jej wyspę jako wyraz wdzięczności. Pieprzona wyspa. Mówiąc o Björk, jest jeszcze jedna grupa, której muzyka przełamuje ograniczenia dźwięku i emocji i ma zdolność porwania słuchacza w chwili (przynajmniej postrzeganej jako) transcendencji: Sigur Rós.
Sigur Rós jest bez wątpienia jednym z najmądrzejszych, najbardziej progresywnie emocjonalnych zespołów post-rockowych naszych czasów. Od falsetowych wokali Jonsí po ich skrzypcową gitarę, ich dźwięk jest niepodobny do żadnego innego na tej planecie. Sigur Rós stosuje również powszechnie Glossolalię, która jest niezrozumiałą formą przypominającej płyn mowy, podobną do mówienia w językach. Stosuje się to w muzyce znacznie, aby muzyka mogła stać się jak najbardziej osobista dla konkretnej osoby słuchającej jej. I pozostając w tradycji opowiadania historii, ich muzyka można by porównać do epickiej opowieści literackiej. Długie, rozwlekłe opowieści opowiadane za pomocą fascynujących strun, empirycznych tekstów i zwrotów syntezatorowych, które zabierają cię w muzyczną podróż, która po zagłębieniu się w nią zaczyna wydawać się magiczna. Użycie melancholijnego dźwięku w połączeniu z potężnymi crescendo i klęskami, nagranymi w teatrach operowych lub innych odpowiednich pod względem dźwięku miejscach, jest niemal zbyt wiele dla jednej osoby. Słuchanie ich albumów od początku do końca jest jak podróż samochodowa przez fantastyczną krainę, zakochiwanie się, wypalanie się z miłości i wychodzenie z tego wszystkim w porządku.
Kolejnym darem, który posiada Sigur Rós, są ich na zewnątrz perceptywne i przenikające duszę teledyski. Trudno jest znieść pewną wizualizację, gdy słuchasz jakiejś piosenki i czynisz ją swoją, ale teledyski Sigur Rós zawsze są wybaczalne, ponieważ malują coś tak nieprzyzwoicie czystego i pięknego, że śmiejesz się i płaczesz wielokrotnie podczas każdego przedłużonego spotkania z nimi. Od grupy nastolatków z zespołem Downa przebranych za anioły, biegających i zakochujących się w północnych wzgórzach, po grupę starszych osób psujących porządek w swojej okolicy, trzymających się za ręce i chlapiących się wszędzie, do grupy dzieci skandynawskich i sprawiających, że odlatują z wszelkich ograniczeń rzeczywistości, wydaje się, że ta grupa to prawdziwi aniołowie na Ziemi.
Słuchanie ich albumu to doświadczenie samo w sobie. Oni, jako całość, tworzą dźwięk, który jest tak specyficzny, że wydaje się, jakby rozdzielili się i pracowali samodzielnie, to samo uczucie nie byłoby wyprodukowane. Aż do momentu, kiedy zdajesz sobie sprawę, że tak nie jest, a wszystko, na co Jonsí nawet spojrzy, jest niczym innym jak smakowaniem kawałka nieba. Weź jego utwór "Kaleidoscope" z Tiesto z około 2009 roku. Jeden z najlepszych producentów progressive-trance w branży oraz główny wokalista jednej z najbardziej popularnych islandzkich grup stworzyli dźwięk, którego z pewnością nie sądziłem, że można osiągnąć w tej dziedzinie. Utwór gra i dreszcze natychmiast przenikają całe twoje ciało. Twoje oczy się wypełniają, ponieważ coś dzieje się w twoich uszach, co wspięło się do twojego mózgu, twojego serca i duszy oraz wchłonęło się w twoje żyły. Niewinna i niemal dziecinna barwa wokali Jonsí w połączeniu z niektórymi z najbardziej eterycznych syntezatorów, jakie prawdopodobnie usłyszysz, jest niemal za dużo dla ciała, aby to ogarnęło. W jakiś sposób posiadają tę moc, by sprawić, że twoje ciało całkowicie się wyłącza, gdy muzyka emanuje przez każdy por twojej skóry. Naprawdę, to tak, jakby jakiś anioł lub duch wszedł w twoje uszy i być może do twojego ciała.
Jest tylko tyle, ile można napisać o zespole, który może być zrozumiany tylko podczas słuchania. To jak próba uchwycenia nadprzyrodzonego, cudownego doświadczenia i uczynienie go na tyle namacalnym, aby inni mogli to zrozumieć. Po prostu nie da się tego zrobić, chyba że doświadczysz tajemnicy w ich muzyce. Jeśli masz wątpliwości co do transcendencji muzyki, posłuchaj "Svefn-g-englar" z zamkniętymi oczami, z rozstawionymi kończynami, i pozwól muzyce całkowicie cię opanować.
Exclusive 15% Off for Teachers, Students, Military members, Healthcare professionals & First Responders - Get Verified!