Majac klasyczny status zapewniony, łatwo przeoczyć fakt, jak niezwykłe było powstanie tego albumu. Dilla był zamknięty w szpitalu, próbując walczyć z toczniem, gdy przekazał facetom z Stones Throw taśmę z bitami, która ostatecznie stała się Donuts. Potem facetów z Stones Throw musiało dopiero przekonać, że to, co miało, może być czymś samodzielnym, i namówić Dillę, aby pozwolił im to wydać.
Jeff Jank, pół-rekluzjonistyczny dyrektor artystyczny i webowy Stones Throw — ponoć w Internecie istnieje tylko jedno jego zdjęcie — był tam, gdy Dilla dał Stones Throw swoje taśmy z bitami i odegrał kluczową rolę w wydaniu i zaprojektowaniu wyglądu Donuts. Aby uczcić wydanie Vinyl Me, Please Donuts, rozmawialiśmy z Jeffem o albumie, o spuściźnie Dilli i o tym, czy jest coś, czego nikt nie wie o Donuts.
Vinyl Me, Please: Kiedy Dilla przekazał taśmy, które stały się Donuts, czy od razu pomyślałeś, że to klasyk?
Jeff Jank: Nie przekazał nam nic jako albumu, ani nawet jako zaproponowanego projektu jakiegokolwiek rodzaju, tylko CD z bitami – kolekcję surowych utworów, które producenci hip-hopowi zbierali, aby wysłać je do MC i potencjalnych współpracowników. Nie sugerował, byśmy robili coś z tymi bitami, to po prostu był jego najnowszy projekt, którego rozsyłał. Miał tę nazwę Donuts, ale to pasowało do innych nazw tych rzeczy, zapisanych markerem na CD-R.
Jego taśmy z bitami były już legendarnie w kręgu ludzi, którzy dostawali je w ręce, ale ta uderzyła mnie jako niezwykle dobrze skonstruowana do słuchania od początku do końca. Było idealnie wymieszane. To było ekscytujące. Stones Throw to tylko trzech facetów w domu - Chris („Peanut Butter Wolf”), Eothen (menedżer wytwórni), ja i Madlib, którzy pracowali na pełen etat w małym studio – i wszyscy rozmawialiśmy o tej taśmie z bitami. To było świetne. Odczucie było takie, że to nie były bity na jakiś przyszły album, to był album. Ale nie mogę powiedzieć, że myślałem o nim jako o klasyku per se, ponieważ nawet nie wiedziałem, czy to może być album. To było naprawdę niezwykłe, by wytwórnia wydała coś takiego – jeden z utworów już był przeznaczony dla Ghostface Killah – ale na album postanowiliśmy się zdecydować.
Był to początek 2005 roku. Jay przeniósł się do Los Angeles rok wcześniej, a my ciągle rozmawialiśmy o robieniu z nim kolejnego projektu. Ale zmagał się z problemami zdrowotnymi, a od około Bożego Narodzenia przebywał w Centrum Medycznym Cedars Sinai, próbowując dokończyć swój drugi solowy album The Shining. Więc sytuacja była taka, że chcecie albumu? Oto macie. Ma tylko 25 minut, a wy chcecie 45? No to wy to ogarnijcie.
Moja rola stała się czymś w rodzaju edytora dla pisarza, który miał świetną powieść, ale nie była gotowa do publikacji. Chodziłem do niego do Cedars raz w tygodniu – Eothen był tam cały czas, przynosząc mu cokolwiek chciał, głównie pizzę. Rozmawiałem o tym albumie. Dawał mi kilka nowych bitów, rozmawialiśmy może o jednym lub dwóch słowach o tym, gdzie nowe bity by się miały znaleźć. Wracałem, przynosiłem mu poprawki i edytowałem to tu i ówdzie.
VMP: Czy myśleliście, gdy go wydaliście, że będzie miał taką spuściznę, jaką ma?
JJ: Nie mieliśmy luksusu myślenia naprzód, po prostu staraliśmy się to skończyć. Poza naszym małym kręgiem i ludźmi, którzy szanowali muzykę Jaya, nikt tak naprawdę nie traktował tego projektu poważnie jako albumu – nawet nasi własni zwolennicy w branży widzieli to jako mały projekt poboczny. Co do cholery to jest za album rapowy bez rapów? Jak to nazywasz? Nazywasz to utworami? Czułem, że to, co robimy, jest ważne – absolutnie tak czułem, byłem tego w pełni świadomy. Ale nie mogę twierdzić, że wiedziałem lub nawet myślałem o tym, co nas czeka.
Teraz widziałem wielu ludzi, w tym całe nowe pokolenie, odkrywających ten album i znajdujących inspirację dla siebie. Nigdy mnie to nie nudzi.
VMP: Jak postrzegaliście swoją rolę w Stones Throw w odniesieniu do tego, że Dilla był bliski śmierci? Czy stało się jasne, że w pewnym sensie będziecie zarządzać jego spuścizną?
JJ: Nie mogę mówić za innych facetów, ale nigdy nie myślałem, że nie dożyje długiego życia. Nie rozważałem tego aż do później. W listopadzie 2005 roku Donuts był w produkcji, a on wsiadł do samolotu do Europy, aby zrobić kilka koncertów, które wszyscy zakładaliśmy, że odwoła. Moment, w którym uświadomiłem sobie jego śmiertelność, nastąpił, gdy usłyszałem, że był na scenie w Londynie, owinięty w wózek inwalidzki. Zdałem sobie sprawę, że nie był to chory człowiek w jakimś nieodpowiedzialnym zaprzeczeniu, to było stwierdzenie.
Byłem w Nowym Jorku, gdy odszedł. To było strasznie surrealistyczne, widzieć mały żart, który napisałem do notki prasowej Donuts jako fakt w jego nekrologu w The New York Times. Zobaczyć, jak ktoś, kogo znasz, przechodzi od bycia osobą prywatną do postaci w historii, gdzie małe fakty i anegdoty przekształcają się w mit i legendę, to dziwna i przygnębiająca sprawa.
Eothen i ja, szczególnie, mieliśmy wiele rozmów o idei spuścizny po śmierci Dilli. Nie wiedzieliśmy dokładnie, jakie będą nasze role, ale wiedzieliśmy, że historie – niektórzy artyści znikają w zapomnienie, gdzie są doceniani przez underground, a prace innych artystów zdobywają coraz więcej nowych fanów z każdym pokoleniem. To nie jest przypadkowe, nie dzieje się samo. To nie tylko kwestia tego, kto jest dobry, a kto nie, ale chodzi o tych z dobrze zarządzaną spuścizną w porównaniu do tych, którzy nie mają nikogo, by "pielęgnować ogród" lub których prace zostają sparaliżowane w jakimś niejasnym bajzlu prawnym.
Czuję, że mamy to trochę łatwiej, ponieważ nasza rola w jego spuściźnie to w zasadzie zarządzanie Donuts. Ludzie kochają tę płytę i robimy, co w naszej mocy, aby wprowadzić ją do nowych ludzi i nie zepsuć tego procesu.
Eothen opuścił Stones Throw w 2011 roku i jest teraz dyrektorem kreatywnym majątku Dilli.
VMP: Jak trudno było stworzyć okładkę? Czy miałaś pomysł od razu, czy zmagałeś się z tym? Dlaczego wybrałeś/Dilla wybrał tę okładkę?
JJ: Planowaliśmy, aby Brian Cross “B+” zrobił zdjęcia Jaya na okładkę po tym, jak wyszedł z Cedars. Oni i kilka innych osób mieli udać się do Sao Paulo, więc mieli to zrobić tam. Cóż, to nie wypaliło – Jay miał nawrót, wrócił do L.A. i prosto do Cedars. Nie chciałem jakiejś wymyślnej sztuki na okładce, chciałem po prostu proste zdjęcie J Dilli.
Andrew Gura, który rok wcześniej nagrał z Jayem wideo, przesłał mi kilka zrzutów ekranu. To było rozpaczliwe podejście do uzyskania zdjęcia na okładkę, używając małych zrzutów z wideo. Myślałem, że okładka wygląda jak piekło, ale przez lata została poprawiona i poprawiona. Teraz ją uwielbiam, szczególnie tę wkładkę z VMP.
VMP: Jaka jest jedna rzecz o Donuts – okładce, albumie, produkcji, cokolwiek – o którą nikt nigdy nie zapytał?
Właściwie nikt nie pyta, ponieważ czują, że już wszystko wiedzą na ten temat. Słyszałem ludzi rozmawiających o tym, w jakim stanie umysłu Dilla był, gdy robił określone utwory, jakby siedzieli obok niego w tym momencie w głębokiej rozmowie. Śmiałem się w pierwszych kilku przypadkach, ale z czasem zacząłem to kochać – dla mnie to pokazuje, na jakim poziomie sięgają ludzie do tej płyty.
Exclusive 15% Off for Teachers, Students, Military members, Healthcare professionals & First Responders - Get Verified!