Referral code for up to $80 off applied at checkout

Nie myśl za dużo Donny Benét

Rozmawialiśmy z australijskim artystą o jego urokliwym nowym albumie 'Mr. Experience'.

On June 29, 2020

Australijski multiinstrumentalista i autor piosenek Donny Benét nie sądził, że będzie tu. Dla Benéta „tu” oznacza zarówno utknięcie w domu, będąc niezdolnym do odbycia trasy promującej jego najnowszy album Mr. Experience z powodu pandemii koronawirusa – ale również wydanie w ogóle kolejnej płyty.

„Myślałem, że The Don będzie moim ostatnim albumem. Nagrałem kilka albumów w Australii, to była mała, undergroundowa rzecz,” mówi. „Kiedy The Don wyszedł poza Australię, pomyślałem: ‚O cholera. To nie będzie ostatni.’”

The Don, który opisuje jako szkic postaci „super pewnego siebie faceta po trzydziestce, dla którego świat jest ostrygą”, zdobył Benétemu fanów na całym świecie dzięki jego neo-disco brzmieniu, wciągającym liniom basowym i ironiczne teksty. Pozwoliło mu to na międzynarodowe tournée z artystami takimi jak Mac DeMarco, ale jednocześnie pozostawiło go kreatywnie zablokowanym, niepewnym jak rozwijać się po ostatnim albumie, nie alienując przy tym swojej nowo zdobytej publiczności zakochanej w personie „The Don”.

„Chociaż uwielbiałbym nagrać 90-minutowy, jazzowy album odyseję, nie sądzę, że pasuje on bezproblemowo do naturalnej ewolucji po The Don,” mówi.

W 2018 roku zaczął pisać album skierowany bardziej ku europejskiej publiczności festiwalowej, zainspirowany italo disco z lat 70. Nie wyszło. Benét po prostu opisuje muzykę z tego okresu jako „same śmieci” i szybko ją porzucił. Potrzebując nowej inspiracji, przyjaciel nauczył go jak być DJ-em, co Benét uważa za pomocne w lepszym zrozumieniu oczekiwań publiczności.

„Byliśmy DJ-ami obok siebie, a on grał utwór z naprawdę dobrą linią basową i pytał, ‚Co powiesz na napisanie piosenki jak ta?’ Benét mówi. „Zauważyłem, że [nawet jeśli] sama piosenka nie była bardzo dobra, miała dobrą linię basową i to przyciągało ludzi.”

Znów zaczął pisać, tym razem czerpiąc z jazzowego tła i zapraszając grupę muzycznych przyjaciół do stworzenia albumu bardziej skupionego na nagrywaniu na żywo. Piosenki takie jak „Second Dinner” i „Girl of My Dreams” powstały szybko, każda z własnymi uroczymi dziwactwami wynikającymi z nowego stylu nagrywania.

„Grałem dużo jazzu w poprzednim życiu i wszystko polegało na nagrywaniu na żywo. Robisz take i to jest ten take. Jeśli są jakieś niedoskonałości i trochę funku, to jest część piękna tego take'a,” mówi. „To też trochę bardziej ryzykowne; dla mojego artystycznego rozwoju, chciałem stworzyć album z udziałem innych muzyków, bez pewnego stopnia kontroli.”

Benét wciąż nie był pewien, w którym kierunku zabrać album tematycznie. „Bałem się, że koncepcyjnie i lirycznie zamknąłem się w narożniku z The Don,” przyznaje. Ostatecznie Benét zdał sobie sprawę, że może czerpać zarówno z doświadczeń z tournée po świecie i ze swojego regularnego życia domowego. Duża część albumu była inspirowana obserwacją przyjaciół i bliskich przechodzących do czterdziestki, podczas gdy piosenka „Reach Out” była oparta na świadectwie międzynarodowej polaryzacji politycznej.

„Byłem w Europie wiele i widziałem jak ludzie byli podzieleni. To było bardzo prawicowo i lewicowo. I podczas mojej pierwszej podróży do Ameryki w 2018 roku, pamiętam, że wracając do hotelu, jechałem z super demokratyczną, antytrumpową mamą. Praktycznie mówiła: ‚Chcę popełniać akty przemocy wobec zwolenników Trumpa.’” wspomina. „Podróżowałem tak dużo i czułem tę wibrację, chciałem dowiedzieć się jak napisać piosenkę Donny'ego o tym.”

Na innych częściach albumu, Benét chciał kontynuować koncepcje, które badał przy The Don. „You Don’t Need Love”, utwór o znaczeniu samoakceptacji zamiast relacji romantycznych, może wydawać się odchyleniem od jego zwykłej tematyki, ale w rzeczywistości jest to rodzaj odpowiedzi na wcześniejszą piosenkę „Love Online.” Ta ostatnia została napisana po tym, jak Benét obserwował przyjaciół mających „straszne doświadczenia” na aplikacjach randkowych jak Tinder, i chciał napisać piosenkę skupiającą się na wewnętrznej walidacji.

Podczas gdy instrumentalne partie na Mr. Experience są głębokie i bogate, rzadko są zatłoczone czy przeładowane. Benét starał się „mówić więcej mniejszą ilością dźwięków” w miarę postępu swojej kariery, spędzając dużo czasu na pisaniu The Don, redukując utwory do ich niezbędnych komponentów. Ta technika jest widoczna również na Mr. Experience, gdzie instrumentalne partie Benéta i melodie wspierają jego cienki wokal bez przyćmiewania go.

„Największym ograniczeniem jest mój głos,” mówi. „Nie mam wspaniałego głosu śpiewającego, ale jeśli jest przekonanie w tym, co robisz... możesz pisać aby to wzmocnić.”

Benét jest bardzo samokrytyczny, zauważając, że w jego dźwięku i estetyce jest wyraźna jakość występowa. Odnosi się do muzyki, którą tworzył przez ostatnią dekadę jako „robienie Donny'ego” i mówi, że początkowy pomysł przyszedł mu jako coś w rodzaju odpowiedzi na to, co było popularne w Australii na początku 2010 roku.

„Kiedy zacząłem robić Donny'ego, cała scena shoegaze była na topie. To byli wszyscy ci piękni chłopcy noszący serca na rękawach i śpiewający swoje emocje,” wyjaśnia. „Dla mnie, pochodzącego z jazzowego tła, to co robiłem było prawie awangardowym spojrzeniem na tego po trzydziestce, łysiejącego, pulchnego faceta próbującego wejść na scenę i śpiewać. Zajmowało to bardzo dziwne miejsce.”

Mówi, że muzyka w jego kraju ojczystym ma tendencję do bycia „stereotypowaną” i jest trudno przebić się, pisząc piosenki daleko poza normą. To jeden z powodów, dla których debiut Mr. Experience na 26. miejscu na ARIA album sales chart jest ogromnym zwycięstwem nie tylko dla niego, ale także dla innych idiosynkratycznych muzyków z Australii.

Jednak gdy baza fanów Benéta rośnie, wie, że będzie tyle samo osób drapiących się po głowie, co kiwających głowami do jego dudniących linijek basowych i ciężkich riffów syntezatorowych. Podkreśla, że nie trzeba za bardzo tego rozmyślać — jeśli czujesz wibrację Donny'ego, po prostu idź za tym.

„Kiedy pierwszy raz pojechałem do Niemiec, 20-letni student sztuki zapytał mnie, ‚Czy jesteś poważny? To wszystko jest akt?’ Powiedziałem, ‚Czy ci się podobało?’ Ona na to: ‚Muszę to wiedzieć,’” mówi. „Powiedziałem jej, ‚Wszystko co musisz wiedzieć, to czy ci się podobało, czy nie.’”

Podziel się tym artykułem email icon
Profile Picture of Grant Rindner
Grant Rindner

Grant Rindner is a freelance music and culture journalist in New York. He has written for Dazed, Rolling Stone and COMPLEX.

Koszyk

Twój koszyk jest obecnie pusty.

Kontynuuj zakupy
Podobne płyty
Inni klienci kupili

Darmowa wysyłka dla członków Icon Darmowa wysyłka dla członków
Bezpieczne i pewne zakupy Icon Bezpieczne i pewne zakupy
Wysyłka międzynarodowa Icon Wysyłka międzynarodowa
Gwarancja jakości Icon Gwarancja jakości