„50 najlepszych sklepów płytowych w Ameryce” to seria esejów, w której staramy się znaleźć najlepszy sklep płytowy w każdym stanie. Nie są to koniecznie sklepy z najlepszymi cenami lub najszerszym asortymentem; w tym celu możesz skorzystać z Yelp. Każdy przedstawiony sklep płytowy ma swoją historię, która wykracza poza to, co znajduje się na półkach; te sklepy mają historię, budują poczucie wspólnoty i znaczą coś dla osób, które je odwiedzają.
Usytuowany wzdłuż ciągu niezależnych sklepów rozciągających się w skromny sposób wzdłuż dosłownej Main Street, In The Moment nie jest dokładnie takim sklepem płytowym, który odwiedzałem w swoim dzieciństwie.
Jako urodzony i wychowany nowojorczyk, spędziłem lata 90. i 00. w zdecydowanie bardziej centralnych lokalizacjach, dojeżdżając z mieszkań w Queens do takich miejsc jak niekwestionowanie snobistyczna burtka Other Music czy utilitarystyczny underdog Mondo Kim’s lub ulubione techno Sonic Groove---wszystkie dziś już nieistniejące. Ledwo unikałem przereklamowanego pułapki turystycznej Bleecker Bob’s, gdy krążyłem po East Village, odwiedzając dubski sklep Jammyland, czasami zjeżdżając po jego wąskich schodach, by przeszukać unikalne noise CD-R oraz kasety w Hospital Productions. Te trzy również już nie istnieją, razem z dziesiątkami miejsc, zarówno krótko żyjących, jak i innych, które zaspokajały pragnienie miasta na nowe i stare dźwięki, zanim technologiczne rewolucje i chciwość rynku nieruchomości uczyniły prowadzenie sklepu płytowego w Manhattan tak możliwym, jak dławienie się.
In The Moment zupełnie różni się od tych miejsc. Przede wszystkim znajduje się w Brattleboro w Vermont, około 200 mil od Generation Records, jednego z nielicznych ocalałych punków w Greenwich Village. Ponadto, miejsce to jest całkiem czyste i dobrze oświetlone, co jest prawdziwym herkulesowym połączeniem dla jakiegokolwiek sklepu sprzedającego zarówno używane, jak i nowe płyty winylowe. Pomimo standardu branżowego, który często widzi kurz tańczący w okrutnych fluorescencyjnych światłach, pozostaje stosunkowo nieskalane w porównaniu do innych operacji w bliskiej okolicy, takich jak Mocha Joe’s Cafe, Sam’s Outdoor Outfitters oraz przyjazna rodzinom restauracja / browar Whetstone Station.
Jeśli to brzmi tak, jakby szydził z małego miasteczka w Ameryce, zapewniam Cię, że to czysto wynik mojej wściekłej samoakceptacji i całkowitej zazdrości o to, co lokalni klienci In The Moment mają, a ja nigdy nie miałem. Nikt nie przejmował się, gdy wkraczałem do żadnego z wymienionych wyżej sklepów płytowych, z wyjątkiem Sonic Groove, gdy za ladą znajdował się Adam X lub Dan Physics, dość częste bywalcy goth-industrialnego klubu, w którym DJ-owałem. Oprócz tego jedynego wyjątku byłem traktowany jak mokry obcy w miejscach, które odwiedzałem przynajmniej raz w miesiącu, a czasami prawie co tydzień.
Bez względu na to, jak cool lub obsceniczne były moje wybory, bez względu na to, jak półinteligentne były moje uwagi przy kasie, moje patronstwo Manhattanowym sklepom płytowym nie miało żadnego większego znaczenia poza niewielką sprzedażą dla tych z pewnością borykających się z problemami właścicieli i pracowników. Jeśli w jakimkolwiek stopniu zrobiłem na nich wrażenie, to tylko zniechęciłem ich. Cholera, nadal podpalam mosty, teraz, gdy wszystkie dobre miejsca znajdują się w bardziej hipsterskich częściach Brooklynu. Rough Trade zablokował mnie na Twitterze, jeśli możesz w to uwierzyć.
Na tym etapie mojego życia nie chcę być lubiany, tym bardziej rozpoznawany. Ale tak, był czas, kiedy pragnąłem tylko tego od mojego lokalnego sklepu z płytami. Czytałem w książkach o zespołach, które powstawały z przesiadywania w tych miejscach, przyjaźniach, które się nawiązywały, legendach, które powstawały. W swojej niedawno wydanej gonzo memuarze Feel The Music (Anthology Editions), renomowany kolekcjoner i niezależny sprzedawca Paul Major opisuje pracę w późnych latach 70. w Village Oldies, który wcześniej zatrudniał prekursorski punkrockowy Lenny Kaye. Z szerokim, pełnym wrażeń stylem poety ulicznego pisze o gangsterach i ćpunach, oszustach i pedofiliach, ludziach z przezwiskami takimi jak Broadway Al i Sorcerer Dave. To stosunkowo krótka, ale magiczna sekcja w świetnej książce o nieznanych i rzadkich płytach. Powinieneś ją kupić.
Niestety, moje doświadczenia w sklepie z płytami były zupełnie inne. Były czysto transakcyjne, całkowicie pozbawione cudu lub psotności typowej dla późnego kapitalizmu. Nigdy nie kradłem, nigdy nie targowałem się ani nie narzekałem na ceny i generalnie dobrze pachniałem. Byłem dziwnym, chudym nastolatkiem, który następnie zamienił się w dziwnego młodego mężczyznę i ani przez chwilę w tym procesie nie byłem w ogóle brany pod uwagę jako cokolwiek więcej niż przypis w annałach historii sklepów płytowych w Nowym Jorku. W pewnym momencie zacząłem religijnie nosić słuchawki, co stanowiło stanowcze odrzucenie wyborów w sklepie, które pracownicy oczywiście walczyli, aby odtworzyć przez głośniki. Może zrobiłem to, by dać tym zepsutym elitarnym draniom wymówkę, żeby nie angażować się ze mną, co jest moim zwyczajem do dziś, gdy wychodzę z domu.
Byron Greatorex jest właścicielem In The Moment i, na podstawie naszej dość przyjemnej rozmowy, nie jest zepsutym elitarnym draniem. Wcześniej pracował w ubezpieczeniach, mieszkał w Connecticut, otworzył sklep w Vermont ze swoim ojcem w 2005 roku po tym, jak zdecydował, że pomimo dobrej pensji w swojej pracy, nie chce takiej kariery. "Miałem trochę pieniędzy do dyspozycji i przyjechałem tutaj," mówi o swoim ruchu na północ. Wybór lokalizacji dla In The Moment zbiegł się z uczęszczaniem młodszej siostry Greatorexa do prywatnej szkoły średniej w pobliskim Putney. Pomogło to również zaspokoić pustkę pozostawioną przez Mainly Music, inny sklep płytowy na Main Street, który ucierpiał w pożarze. "To nie my to zrobiliśmy," żartuje z nutką ciemności.
Ten lekko czarny humor może mieć coś wspólnego z długotrwałą miłością Greatorexa do heavy metal. Od swoich nastoletnich lat aż do posiadania sklepu z płytami, głównie słuchał klasycznego thrashu i proto-metalu. Jego gusta od tego czasu się poszerzyły w wyniku handlu, ale Greatorex nie zamierzał stać się kolekcjonerem. "Pamiętam, że przyszedł naprawdę czysty egzemplarz Metallica Kill 'Em All, oryginalne wydanie," mówi o zmianie w swoim życiu. "Obecnie mam cały pokój w swoim domu na winyle, chociaż obiecałem sobie, że tego nie zrobię."
Po kilku latach partnerstwa, Greatorex przejął stery i zdecydowanie zmienił model biznesowy. "Kiedy wykupiłem sklep w 2008 lub 2009 roku, szybko pozbyłem się płyt CD," mówi. "Poszedłem wyłącznie w kierunku winyli." Zauważył zainteresowanie swojej klienteli odradzającym się formatem i postanowił całkowicie się w niego zaangażować, co okazało się mądrym posunięciem zarówno wtedy, jak i w retrospektywie.
Pomimo korzeni Greatorexa w headbanging, wcale nie ogranicza swojego asortymentu do jednego gatunku. In The Moment oferuje szeroką gamę płyt, zorganizowanych według kategorii, ale regularnie zaskakujących i skręcających w lewo. "Starannie utrzymuję sekcję muzyki klasycznej," zauważa, wymieniając pragnienie zaoferowania czegoś dla każdego, kto przechodzi przez drzwi frontowe. "Jeśli chcą muzyki lounge, mam sekcję muzyki lounge."
Ostatni filmik na Instagramie dotyczący nowych przybyłych przedstawiał wcześniej posiadane albumy jazzowe wielkiego McCoy Tynera, banjoistę z epoki rewizji Uncle Dave Macon oraz wpływowego bluesmana Muddy Watersa, a także klasyki prog rocka od Genesis i Yes. Dla zmęczonego weterana zakupów jak ja, długo zniechęconego nieskończonymi godzinami spędzonymi na przetrząsaniu brudnych skrzynek w Nowym Jorku, jest to przyjemność zanurzyć się w te albumy i nie wyjść z szarymi palcami.
Wchodząc do In The Moment, doświadczam czegoś, co przypomina mi dni mojej młodości jako nabywcy płyt, z chęcią do odkrywania, która pojawia się niczym odczuwalna obecność kończyny szczątkowej lub fantomowej. Czerpię radość z tych wypraw, które zbieżają się z odwiedzinami u teściów, którzy mieszkają około pół godziny stąd. Po wszystkim zatrzymuję żywe wspomnienia moich zakupów---jak edycja noworoczna „Fuck The Police” J Dilla na winylu w kształcie odznaki---oraz te, które teraz żałuję, że pozostawiłem za sobą---delikatnie zniszczoną kopię w dużej mierze niedocenianego albumu Stephena Stillsa z 1978 roku Thoroughfare Gap.
Dobra kuracja z pewnością pomaga uczynić sklep płytowy wspaniałym, ale to nie wystarczy, aby go utrzymać. Bardzo niechętny stagnacji, Greatorex z wyprzedzeniem rozważa sposoby, aby klienci wchodzili i, co ważniejsze, wracali. W pewnym momencie rozważał dodanie baru do lokalu, plan, który ostatecznie nie wypalił, gdy proponowany partner nie mógł zebrać potrzebnych funduszy. "Po długiej fazie prób zrealizowania tego, to było naprawdę rozczarowujące," mówi.
Niemniej jednak, jednym z obszarów rozwoju, które Greatorex zbadał, jest przypadkowo to, co sprawiło, że pokochałem In The Moment podczas moich pierwszych i późniejszych wizyt. Na jego ścianach wiszą plakaty i wydruki na sprzedaż, ale nie te typowe przynęty sklepowe w rodzaju reprodukcji Fillmore West czy zabawnych gadżetów Grateful Dead. Zamiast tego na wystawie znajdują się koncertowe dzieła stworzone przez rockowych kultystów undergroundu, takich jak Alan Forbes, John Howard i Arik Roeper.
Wszystko zaczęło się od kilku kluczowych wprowadzeń lokalnego muzyka i przyjaciela Dave'a Sweetapple'a. "Od tego momentu po prostu wpadłem w króliczą norę i zacząłem badać innych artystów," mówi Greatorex, zainteresowując się Barrym Blankenshipem i Danem Stilesem, między innymi. Utrzymuje oferty świeżymi, jednocześnie opierając się pokusie zatrzymania dzieł dla siebie. "Naturalnie stałem się prawdziwym fanem tych rzeczy."
Podczas jednego z moich wypraw do In The Moment, gapilem się na jedną z niesamowitych prac Forbesa dla Chris Robinson Brotherhood prawie tak samo, jak na skarby w skrzynkach z płytami, w rzeczywistości przypomniany jedynie plakatem Dinosaur Jr., który już posiadam. Przy ladzie sprzedawca rozmawiał ze mną, gdy wręczałem mu egzemplarz drugiego albumu projektu Dave'a Sweetapple'a, Witch, Paralyzed. To była krótka, ale przemyślana interakcja z atmosferą współczucia, wrodzonym uznaniem naszego wspólnego statusu miłośników muzyki. Może nie wydaje się to dla Ciebie wiele, ale po całym życiu brutalności instytucjonalnej ze strony ludzi w sklepach płytowych w Nowym Jorku, cenię te kilka minut ludzkiej przyzwoitości. Naprawdę cenię.
Następnie: Najlepszy sklep płytowy w Missisipi.
Gary Suarez urodził się, wychował i nadal mieszka w Nowym Jorku. Pisze o muzyce i kulturze dla różnych publikacji. Od 1999 roku jego prace pojawiły się w różnych mediach, w tym Forbes, High Times, Rolling Stone, Vice i Vulture. W 2020 roku założył niezależny hip-hopowy newsletter i podcast Cabbages.